ЛЬВОВ 1941-1944 г.г. ХОЛОКОСТ |
Филипп Фридман "ГИБЕЛЬ ЛЬВОВСКИХ ЕВРЕЕВ" |
Wydawnictwa Centralnej Zydowskiej Komisji Historycznej
przy Centralnym Komitecie Zydow Polskich
Nr 4
Dr FILIP FRIEDMANZAGLADA ZYDOW LWOWSKICHWSTEPOpis zaglady Zydow lwowskich, ktory dajemy w niniejszej broszurze, oparty jest czesciowo na wlasnych przezyciach autora, czesciowo zas na relacjach, materialach pamietnikarskich, przekazach ustnych i zeznaniach protokularnych innych swiadkow tych wydarzen, wreszcie na literaturze o tym przedmiocie, opublikowanej w formie ksiazek, broszur, lub artykulow. Caly ten material zostal przez nas krytycznie zbadany, co nie wyklucza jednak mozliwosci pomylek ze wzgledu na zupelny niemal brak zrodlowych danych oraz autentycznych, urzedowych dokumentow. Archiwow Rady Zydowskiej we Lwowie nie udalo sie dotychczas odnalezc i malo prawdopodobne, by sie jeszcze kiedykolwiek odnalazly. Niemieckie urzedowe dokumenty zostaly przez Niemcow wywiezione, wzglednie zniszczone w czasie ewakuacji Lwowa. Material, zawarty w nielicznych pozostalych aktach urzedowych jest bardzo skapy. Bardziej niz skapy i w dodatku klamliwy i sfalszowany jest material zawarty w prasie, wychodzacej we Lwowie pod okupacja niemiecka w jezyku polskim („Gazeta Lwowska"), niemieckim („Lemberger Zeitung") i ukrainskim (Lwiwski Wisti"). Dopiero po uwolnieniu Lwowa przez zwycieska Armie Czerwona badania przeprowadzane przez Nadzwyczajna Radziecka Komisje Sledcza uchylily rabka zaslony i ukazaly cala ohyde i zgroze rezimu hitlerowskiego, a w szczegolnosci potwornej akcji wytepienia Zydow. Akta i materialy zebrane przez Nadzwyczajna Radziecka Komisje Sledcza i opublikowane sprawozdanie Komisji Sledczej stanowia niezwykle cenny material dla zbadania dziejow tej ponurej epoki. Wiele cennego materialu w tejze materii zawieraja rowniez archiwa Centralnej Zydowskiej Komisji Historycznej w Polsce (szereg protokolow, zeznan swiadkow i pamietnikow). Oprocz tego niektorzy swiadkowie tragedii zydowskiej we Lwowie, ktorym udalo sie wydostac z rak niemieckich, zlozyli swe zeznania w rozmaitych instytucjach sledczych i naukowych zagranica. Niektore z tych zeznan zostaly nawet literacko opracowane i opublikowane (np. zeznanie Folkmana w ujeciu Stefana Szendego: ..The Promise Hitler kept." Londyn, 1945). Zdajemy sobie sprawe z tego, ze nie wszystkie z tych relacji i publikacji, zwlaszcza zagranicznych, dotarly do nas i ze w niejednej z nich znalazlyby sie pewne szczegoly, dopelniajace dane i fakty przytoczone przez nas w niniejszej broszurze. Zdajemy sobie rowniez sprawe z tego, iz bibliografia przedmiotu, przytoczona przez nas, zawierac musi — w tym stanie rzeczy — powazne luki. Mimo to uwazalismy, iz nie mozna czekac z opracowaniem omawianego przez nas tematu az do czasu, gdy — po latach moze — narosnie material zrodlowy dla pelnego, naukowo bardziej scislego przedstawienia tragedii lwowskiej. Potrzeba chwili wymaga dania syntetycznego obrazu wypadkow lwowskich juz w obecnej dobie. Wymagaja tego wzgledy wyzsze ponad wszelka naukowa scislosc. Wymaga tego obrazone, gleboko wstrzasniete potwornoscia zbrodni sumienie ludzkosci. Wymagaja tego, zwlaszcza w chwili obecnej, aktualne potrzeby chwili, gdy przed trybunalem wolnych narodow swiata zasiadaja zbrodniarza dla otrzymania zasluzonej kary. Wymaga tego postulat bezwzglednej i definitywnej rozprawy z faszyzmem, wtedy gdy nie wszystkie jeszcze ogniska tej zarazy zostaly wyplenione i gdy zadna bron ideologiczna dla zwalczania smiertelnego wroga ludzkosci nie smie pozostac w lamusie, gdy kazda nowa publikacja wbija nowy gwozdz do trumny religii nienawisci i ideologii ludobojstwa, ktora glosil i realizowal faszyzm niemiecki. W tej intencji oddajemy niniejsza monografie-oskarzenie w rece czytelnika. Lodz, w grudniu 1945 r. AUTORZAGLADA ZYDOW LWOWSKICH1.W dniu wkroczenia Niemcow Lwow liczyl od 130.000—150.000 Zydow. Niesposob ustalic scislej cyfry ludnosci zydowskiej w tym czasie. Wedle danych urzedowego spisu ludnosci z dn. 9. 12. 1931 wynosila zydowska ludnosc Lwowa 99.595 osob. Liczba ta do 1939 r. prawdopodobnie wzrosla o kilkanascie tysiecy. Podczas wojny polsko-niemieckiej w 1939 wielu Zydow uciekalo przed wojskami niemieckimi na wschod. Znaczna czesc tych przybyszow z zachodu osiedlila sie we Lwowie. Po zakonczeniu dzialan wojennych w 1939 na skutek terroru i represji antyzydowskich, stosowanych przez Niemcow na okupowanych ziemiach polskich, nadal trwal proces ucieczki Zydow z G.G. na wschod i osiedlania sie tam. We Lwowie przewazali mieszkancy okregu krakowskiego, wojewodztwa lodzkiego i warszawskiego. Jesienia 1939 Lwow byl przeludniony na ogol panowalo przekonanie, ze liczba mieszkancow wzrosla dwukrotnie t.j. do 700.000 glow, w tym okolo 180.000 Zydow. (Takie cyfry podaje np. Stefan Szende w ksiazce pt. „The Promise Hitler Kept", Londyn 1945, str. 124, jednak nie przytacza zrodel, na ktorych sie opiera). Czesc uchodzcow zydowskich zostala latem 1940 r. wyslana przez wladze sowieckie w glab Z.S.R.R. - prawdopodobnie liczba tych wysiedlencow przekroczyla znacznie 10.000. W momencie wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej czesc Zydow probowala ratowac sie przed nie-mieckim najezdzca ucieczka na wschod. Przede wszystkim starali sie udac do Zwiazku Sowieckiego mlodziez komunistyczna i dzialacze polityczni, ktorzy obawiali sie represji ze strony Niemcow. Do Rosji udalo sie dostac jednak tylko nielicznej kilkutysiecznej garstce Lwowian. Ponadto kilka tysiecy mlodych mezczyzn zydowskich, zmobilizowanych do Armii Czerwonej wraz z armia, odeszlo na wschod. Pozostalo wiec okolo 130.000—150.000 Zydow we Lwowie. Cyfra 150.000 znajduje potwierdzenie w danych szacunkowych na dzien 28-go sierpnia 1941 r., ustalonych wowczas nawpol oficjalnie przez Rade Zydowska Lwowa. Mimo to cyfra ta wydaje nam sie przesadzona in plus. >Ostatni oddzial rosyjski opuscil Lwow w nocy z 28 na 29 czerwca, zas pierwsze oddzialy niemieckie wkroczyly do miasta 29 czerwca, okolo godz. 11-ej rano. (Szende, str. 124). Natychmiast po wkroczeniu zabrali sie Niemcy do spelnienia swej „misji dziejowej" wobec Zydow. Juz w pierwszych godzinach rozlepili Niemcy po miescie afisze podjudzajace przeciwko Zydom. W tych afiszach i w ulotkach, rozdawanych na ulicach, przedstawiano Zydow, jako winowajcow pozogi wojennej, pomawiano ich o niestworzone zbrodnie, insynuowano im rzekome wymordowanie kilku tysiecy Polakow i Ukraincow. Zatruty siew wydal oczywiscie odpowiedni plon. Pierwsze dni okupacji niemieckiej, tj. od 30 czerwca do 3 lipca byly widownia krwawych i okrutnych pogromow. Do niemieckich zolnierzy dolaczyly sie mety spoleczne, szczegolnie sposrod nacjonalistow ukrainskich, oraz zorganizowana przez Niemcow napredce t.zw. ukrainska milicja (policja pomocnicza). Zaczelo sie od polowania na ulicach na mezczyzn zydowskich. Zydzi lwowscy, ogarnieci panicznym strachem, przewaznie nie wychodzili na ulice. Wiekszosc chowala sie w swych mieszkaniach, w rozmaitych kryjowkach, lub po . piwnicach i strychach. Ukrainska milicja i Niemcy, niezadowoleni ze zbyt skapego polowu na ulicach, poczeli przetrzasywac mieszkania zydowskie w poszukiwaniu ofiar. Zabierano mezczyzn, gdzieniegdzie jednak i cale rodziny, nie wylaczajac dzieci, pod pretekstem, ze maja oczyszczac wiezienia lwowskie z trupow. Kilka tysiecy Zydow zagnano w ten sposob, wsrod bicia, naigrywania sie i szyderstw gawiedzi do wiezien lwowskich na ulice Kazimierzowska (Brygidki), na ulice Lackiego, na ulice Zamarstynowska i na ulice Jachowicza. W "Brygidkach" zgromadzono kilkutysieczny tlum zlapanych Zydow na podworzu wieziennym i bito ich tam w niemilosierdny sposob. Sciany wiezienia dookola podworza byly az po pierwsze pietro oblane krwia torturowanych Zydow i oblepione kawalami mozgu. (Zeznania i osobiste przezycia niezyjacego juz adwokata lwowskiego, dra Izydora Eliasza Lana, zam. przy ulicy Bernsteina, 1). Niemniej potworne sceny rozgywaly sie w pozostalych wiezieniach. Czesc zydowskich ofiar rozstrzelano. W rezultacie, po dwudniowej masakrze, pozostala przy zyciu tylko czesc uwiezionych, ktora puszczono do domu, zas kilka tysiecy zginelo wsrod najwymyslniejszych mak. Pomiedzy ofiarami tej pierwszej masakry znajdowali sie: Dr. Jecheskiel Lewin, rabin postepowej gminy wyznaniowej we Lwowie i redaktor tygodnika „Opinia", oraz Henryk Hescheles - redaktor dziennika „Chwila". Po krwawych dniach "Blitzpogromu" Zydzi lwowscy bynajmniej nie zaznali spokoju. Niemiecka strategia w walce z Zydami polegala na tym, by ich kruszyc codziennymi szykanami i stworzyc dookola nich stala atmosfere zgrozy. Niemcy widzieli w Zydach potencjalnego wroga ich „nowego ladu" i tego wroga swiatowego nr 1. zwalczali przez stale, bezustanne atakowanie go. Zydom nalezalo, wedle teorii niemieckiej strategii, ciaglymi szykanami i represjami tak zaprzatnac umysly, by nie mogli zajmowac sie ani polityka przeciwosiowa, ani „gospodarczym szkodnictwem" i t.zw. „Flusterpropaganda" (tzn. podawaniem niepomyslnych dla Niemcow wiadomosci z ucha na ucho). Niemiecka Trzecia Rzesza musiala stale byc w zbrojnym pogotowiu wobec zydowskiego niebezpieczenstwa, stale byc w „akcji" przeciwko Zydom. W miejsce dawnego pojecia pogromu, Niemcy wprowadzili nowy wojskowo-strategiczny termin „akcji". Sama nazwa dowodzi, z jakim nakladem energii oraz zasobow i srodkow wojskowo-taktycznych i organizacyjnych przystepowali oni do swego planu systematycznego wyniszczania Zydow. W owym czasie, latem 1941, niemiecko-faszystowska polityka vo-bec Zydow wstapila wyraznie na tory zbrodniczej koncepcji doszczetne go wytepienia Zydostwa. Niedwuznacznie w przemowieniach swych zapowiadali te eksterminacje Hitler, Goebbels i inni prowodyrzy hitleryzmu. W szczegolnosci ostrze eksterminacyjnej akcji bylo skierowane przeciw Zydom, zamieszkujacym tereny opuszczone przez wladze sowieckie. Tych Zydow uwazali Niemcy za rozsadnikow komunizmu i odpierwszej chwili rozpvoczeli przeciw nim bezlitosna kampanie niszczycielska. Podczas gdy na terenach zachodnich Niemcy oszczedzali pewna czesc ludnosci zydowskiej, zwlaszcza mlodych mezczyzn, aby z ich niewolniczej pracy wyciagnac maximurn korzysci dla swej gospodarki wojennej — na wschodnich terenach tepili wszystkich Zydow bez wyjatku, stosujac przy tym jeszcze bardziej barbarzynskie i bestialskie metody niz gdziekolwiek indziej. Na terenie Lwowa, tak jak w ogole na terenach zajetych po Sowietach, Niemcy pobili wszystkie swoje wlasne dotychczasowe rekordy bestialstwa i zbrodni. W mysl zasady nieustannej akcji — juz w dwa, trzy dni po „blyskawicznych" pogromach lwowskich odbyla sie nowa akcja. Okolo 2.000 Zydow zaciagnieto na ulice Pelczynska 59, (Вітовського) na podworze domu, gdzie zainstalowalo sie lwowskie gestapo i tu poddawano ich przez dwa dni najwymyslniejszym torturom o wyraznym, sadystycznym i perwersyjnym charakterze. Okolo 1.400 mezczyzn, ktorzy przetrzymali tortury zawieziono autami do bilohorskiego lasu (pod Lwowem) i tam rozstrzelano. Tylko nielicznej garstce udalo sie powrocic do domow. Rownolegle z tym trwala przez caly lipiec akcja wylapywania zydowskich dzialaczy politycznych i mlodziezy lewicowej (zwlaszcza kom-somolcow). ktorych wywozono i rozstrzeliwano (oczywiscie bez jakie gokolwiek dochodzenia sadowego) w lesienickim lesie pod Lwowem. Niemal rownoczesnie, w dniach 25, 26. i 27 lipca. odbyly sie wznowione "lapanki" na ulicach i po domach. Mezczyzn i kobiety, rzekomo zabranych na roboty, przewaznie mordowano. Te lapanki i mordy byly glownie dzielem ukrainskiej policji pomocriczej i,w ustach ludnosci lwowskiej zostaly ochrzczone nazwa "akcji Petlury". Krazyla wersja, ze Niemcy dali ukrainskim koIlaboracionistom carte blanche trzy dni akcji odwetowej wobec Zydow.. Tlumaczenie oczywiscie falszywe, gdyz Petlura zostal zastrzelony w maju 1926_ Niemniej jednak w czasie t. z w. „dni Petlury" zginelo kilka tysiecy Zydow. Akcjom i morderstwom towarzyszylo systematyczne rabowanie mienia zydowskiego. Odbywalo sie ono pod dwiema postaciami: nieoficjalne, indywidualne rabunki i oficjalna, urzedowa grabiez. Nieoficjalne i indywidualne rabunki odbywaly sie w sposob bardzo' prosty: do mieszkan zydowskich wchodzili oficerowie, lub zolnierze niemieccy i zabierali wszystko to, co im sie podobalo. Pladrowanie odbywalo sie przewaznie pod akompaniament potwornego bicia, szyderstw i naigrywan. Czesto gestapo kazalo obrabowanym zapakowac spladrowane rzeczy i dzwigac je pod wskazany adres. Zydzi byli szczesliwi, . jesli z takiej „pracy" wracali calo i nieokaleczeni. Oficjalna grabiez zaczela sie od nalozenia na ludnosc zydowska w pierwszych dniach sierpnia 1941 roku kontrybucji w wysokosci 20 milionow rubli. Zydzi lwowscy nastraszeni aktami terroru pierwszych dni, przyjeli zapowiedz kontrybucji z pewnym uczuciem ulgi. Panowalo powszechne przeswiadczenie, ze kontrybucja ta bedzie forma okupu, ze Niemcy otrzymawszy V| tak ogromna danine, uspokoja sie nareszcie. To tez zabrali sie do zrealizowania kontrybucji nieomalze z zapalem. W pierwszych dniach przed lokalami, w ktorych urzedowaly zydowskie komisje kontrybucyj-ne, utworzyl sie dlugi ogonek. Zydzi wyzbywali sie za bezcen klejnotow rodzinnych i innych wartosciowych rzeczy, azeby zaplacic skladke kontrybucyjna. Nieraz wplacali wiecej niz wynosila suma, nalozona im przez Komisje Obywatelska. Zdarzaly sie wypadki, ze rowniez chrze-. scijanie - Polacy okazywali sympatie dla Zydow, stawiali sie przed Komisje Obywatelska i wplacali anonimowo powazne sumy. Mimo wszystko Niemcy siegneli do jeszcze jednego drastycznego srodka. W pierwszych dniach po nalozeniu kontrybucji niemieckie organa policji obeszly, wedle z gory ulozonej listy, kilkaset mieszkan nalezacych do przedstawicieli zawodow wolnych, wybitnych kupcow, przemyslowcow, spolecznikow i dzialaczy kulturalnych (ktorych liczba siegala do 1.000 osob) i zabraly zakladnikow. Wplynelo to oczywiscie na wzmozenie tempa akcji kontrybucyjnej. Obok ogolnego celu — ratowania Zydostwa lwowskiego przed dalszymi mordami, przyswiecal teraz wszystkim cel blizszy — uratowanie zakladnikow, ktorzy niewatpliwie — taka byla powszechna opinia, zostana zwolnieni po zlozeniu okupu. Suma kontrybucyjna zostala wplacona w terminie (pierwsza rate wplacono 8. 8. 1941. Oprocz pieniedzy Zydzi zlozyli rowniez duzo zlota, ( klejnotow i okolo 1.400 kg srebra). Lecz teraz Zydow spotkalo wielkie rozczarowanie, pierwsze pokazowe zastosowanie etyki „nowych Niemiec". Z pogwalceniem wszelkich przyjetych w cywilizowanym swiecie zasad etycznych, Niemcy nie zwolnili zakladnikow. Jak sie pozniej okazalo, zakladnicy zostali zamordowani. Ten trick z zakladnikami i cy- nicznym lamaniem danego przyrzeczenia powtorzyli zreszta Niemcy w calym szeregu miast. Po akcji kontrybucyjnej rozpoczeli Niemcy palenie boznic. Systematycznie i pokolei zostaly spalone, wzglednie wysadzone w powietrza prawie wszystkie boznice lwowskie. Miedzy innymi zostala doszczetnie spalona i zburzona synagoga postepowa na ulicy Zolkiewskiej. Gruzy i szczatki murow tej synagogi zostaly usuniete dopiero w nastepnym roku, latem 1942. W czasie akcji kontrybucyjnej zaczely sie poraz pierwszy krystalizowac kontury przyszlego „Judenratu" (Rady Zydowskiej). Za czasow sowieckich nie istniala we Lwowie Zydowska Gmina Wyznaniowa. Niemcy postanowili dla wlasnych celow utworzyc od nowa organ zydowskiej reprezentacji spolecznej. Pertraktacje z rozmaitymi dzialaczami zydowskimi w sprawie utworzenia Judenratu rozpoczely sie 11 lipca. (Na podstawie1 intormacji Dra_Dawida Sobola, ktury bral udzial w tych pertraktacjach). Miedzy innymi zwrocili sie Niemcy do prof. Maurycego Allerhanda, ktury niegdys fungowal jako komisarz rzadowy Zydowskiej Gminy Wyznaniowej we Lwowie, z propozycja zorganizowania Rady Zydowskiej. Jednak Allerhand odmowil, tlumaczac sie podeszlym wiekiem i zlym stanem zdrowia. W polowie lipca Niemcy zamianowali Rade Zydowska, ktorej sklad (z poczatku 5-osobowy) powiekszyl sie w nastepnych tygodniach droga dalszych nominacji i kooptacji. W koncu sklad Rady Zydowskiej skrystalizowal sie w nastepujacy sposob: prezes — Dr. Jozef Parnas, wiceprezes — Dr. Adolf Rotfeld, czlonkowie zarzadu Dr. Henryk Landesberg, Dr. Oswald Kimelman, Dr. Edmund Scherzer, inz.Naftali Landau, Dr. Henryk Ginsberg Chiger, Seidenfrau, J. Hoch, Dr. Szymon Ulam, Dr.Marcefi Buber, Dr. Zarwincer i innj. Utworzenie Rady Zydowskiej mialo miedzy innymi ulatwic Niemcom druga oficjalna forme grabiezy mienia zydowskiego, a mianowicie przez t. zw. Urzad Zaopatrywania (Besorgungsamt). Byl to wydzial Rady Zydowskiej pod kierownictwem Teichholza i Egida, ktorego jedynym celem bylo zaspakajanie zyczen i zamowien niemieckich „panow". Codziennie, zjawiali sie w Besorgungsamt niemieccy oficerowie i urzednicy z nowa lista zadan. Raz zadano np. tylu i tylu setek garniturow mebli. Innym razem tyle, a tyle setek perskich dywanow, takiej i takiej ilosci beczek oryginalnej kawy lub kakao, sardynek, kilkuset metrow oryginalnych kokosowych chodnikow, zlota, brylantow, luksusowej zastawy stolowej, poscieli itd. Niemcy wychodzili z zalozenia, ze wszelkie mienie ruchome zydowskie jest wlasnoscia zwyciezcy, a pozostaje ono w uzytkowaniu u Zydow tylko tak dlugo, dopoki niemiecki wladca nie zazada tego dla siebie. (Rozporzadzenie z dnia 17.9.1940 roku. Reichsgesetzblatt 1940 r. I. str. 1270 § 2, ustep 1. pkt. 1. Rozporzadzeniem z dnia 7 sierpnia 1941 roku zostala rozciagnieta prawomocnosc ustaw antyzydowskich na tereny, zdobyte przez Niemcow w wojnie niemiecko-radzieckiej). Wychodzac z tej oryginalnej „zasady prawnej" nie znali wogole miary w swych zadaniach. ,,Besorgungsamt" utrzymywal caly sztab urzednikow, ktorzy z goraczkowym pospiechem obiegali mieszkania zydowskie, konfiskujac w nich rozmaite przedmioty dla zestawienia nieskromnych wcale „zamowien" Niemcow, ktore musialy byc wykonane na czas. Za spoznienie dostaw grozily okrutne represje, do zbiorowych aktow kary smierci wlacznie. O jakimkolwiek przeciwstawieniu sie nawet najbardziej wygorowanym zadaniom nie moglo byc mowy. Do Urzedu zglaszali sie nie tylko przedstawiciele niemieckich organizacyj wojskowych i politycznych, „uprawnieni" do przedkladania swych zadan Zydom, ale i poszczegolni niemieccy funkcjonariusze wojska, policji i SS ze swoimi zyczeniami. Gdy kierownik Urzedu Egid pewnego dnia osmielil sie przeciwstawic prywatnemu zadaniu jakiegos funkcjonariusza policji, zostal zastrzelony. Juz w pierwszych miesiacach swego pobytu we Lwowie zaczeli Niemcy tworzyc dzielnice narodowosciowe. Przede wszystkim zaczeli od tworzenia niemieckiej dzielnicy mieszkaniowej, dla ktorej wybrali najpiekniejsze okolice miasta, z najbardziej nowoczesnymi domami i luksusowymi willami. W zwiazku z tym zaczely sie pierwsze rugi Zydow z mieszkan. Na pierwszy ogien poszly bocznice ulic 29 Listopada (Коновальця) i Potockiego (Ген. Чупринки), Lisa Kuli (Костелівка), Wulecka (Акад. Сахарова), Kadecka (Гвардійська) i inn., oraz. okolice Stryjskiego Parku (Dwernickiego (І.Свенцицького), Sw. Zofii (І.Франка), Zyzynska i Snopkovska (Снопківська). Zydowskich mieszkancow tych ulic (na ogol ludzi zamoznych) usuwano brutalnie z mieszkan, przewaznie w ciagu kilku godzin, bez prawa zabierania ze saba rzeczy, a nawet recznego bagazu. Nie obeszlo sie tez bez bicia i mordow. Ogolem przy tej akcji mieszkaniowej stracilo zycie conajmniej 200-tu Zydow. Po przylaczeniu „dystryktu Galicja" do Generalnej Gubernii, w dniu 1.8.1941 wprowadzono na terenie nowego dystryktu ograniczenia antyzydowskie, ktore juz obowiazywaly na terenie G.G., a wiec opaski, (ogloszenie o opaskach ukazalo sie we Lwowie jeszcze w lipcu), wykluczenie z calego szeregu zawodow, ograniczenia w komunikacji i ruchu pasazerskim w miescie, zakaz zmiany miejsca pobytu, ograniczenia majatkowe, prawodawstwo o pracy przymusowej Zydow i t. d. Gubernatorem dystryktu Galicja zostal mianowany Dr Karol Lasch, do tego czasu gubernator dystryktu radomskiego. Lecz po kilku miesiacach (w lutym 1942) Lasch zostal usuniety ze swego stanowiska, a na jego miejsce przyszedl dotychczasowy gubernator dystryktu krakowskiego Brigadefuehrer SS Dr Waechter. Szefem policji i SS na dystrykt Galicja zamianowany zostal generalmajor SS Katzmann, szefem lwowskiej policji (Schutzpolizei) dr. Ulrich. Burmistrzem miasta zostal w pierwszych dniach po wkroczeniu Niemcow Ukrainiec — profesor uniwersytetu Polanski. Lecz wkrotce Niemcy zniesli i te nikle pozory ukrainskiej „autonomii". Urzad burmistrza m. Lwowa zostal zniesiony i w wyniku ujednolicenia administracji w dystrykcie Galicja z administracja ogolna w Generalnej Gubernii ustanowiony zostal urzad Stadthauptmanna. Pierwszym Stadthauptmannem Lwowa zostal niemiecki urzednik rzadu G.G. Kujath, a po jego ustapieniu dr. Hoeller. Swa polityke „divide et impera" prowadzili Niemcy konsekwentnie rowniez na terenie Lwowa. Caly system zlosliwych, drobnostkowych szykan i udreczen oraz publicznych ponizen Zydow na oczach ludnosci niezydowskiej sluzyl do tego, by ludnosc zydowska w opinii spoleczenstwa niezydowskiego — przedstawic w swietle pariasow, wyzutych z wszelkich praw, pozostajacych w ogole poza nawiasem prawa i stanowiacych latwy i bezbronny lup dla wszelkich elementow przestepczych i metow spolecznych. Do tego samego celu sluzyla szeroko rozlana fala ohydnej, wulgarnej i nieprzebierajacej w srodkach propagandy antysemickiej przez radio, publikacje, afisze „wystawy", teatrzyki i gadzinowa prase. Stwarzajac cala hierarchie uprzywilejowania i ucisku (Niemcy, Reichsdeutsche, Yolksdeutsche, Ukraincy, Polacy, kollaboracjonisci, bierni, opozycja, komunisci, Zydzi) stawiali Niemcy Zydow na najnizszym szczeblu tej potwornej drabiny. Ale takze w lonie kazdej grupy narodowosciowej, a tym samym i w lonie spoleczenstwa zydowskiego, Niemcy stosowali te sama polityke dezintegracji i demoralizacji. Byly wiec bardziej uprzywilejowane i mniej uprzywilejowane klasy rowniez w lonie spoleczenstwa zydowskiego. Uprzywilejowana klase stanowili wykwalifikowani Zydzi (fachowcy, rzemieslnicy, technicy, inzynierowie, czesciowo personel sanitarny), pracujacy na niemieckich placowkach gospodarczych i wojskowych. Uprzywitejowana warstwa byla rowniez zydowska milicja J.O.L. - Juedischer Ordnungsdienst Lemberg.) Utworzona w sierpniu 1941, liczyla poczatkowo 500, a pozniej okolo 750 osob. Do warstwy uprzywilejowanej nalezeli rowniez czlonkowie Rady Zydowskiej i jej urzednicy. I ci dzielili sie zreszta na rozmaite kategorie od najbardziej uprzywilejowanych (czlonkowie Rady Zydowskiej, urzednicy Besorgungsamtu i Wohnungsamtu), do najmniej uprzywilejowanych (pracownicy fizyczni, pracownicy nieetatowi), na takich, ktorzy mieli "twarde" legitymacje i na takich, ktorzy mieli „miekkie" zaswiadczenia tymczasowego zatrudnienia. Potem szly rozmaite inne kategorie: niezrzeszeni, wolno praktykujacy rzemieslnicy, kupcy, przekupnie i wreszcie ogromna masa wydziedziczonych, zdeklasowanych i pozbawionych stalej pracy, masa, ktora byla stale obiektem i glownym celem tzw. „akcji", „lapanek", wysiedlen, masa, ktora tropiono i tepiono bez wytchnienia. „Niezatrudnieni" t. j. tacy, ktorzy nie mieli zadnej protekcji ani dosc pieniedzy, by dac lapowke i otrzymac zaswiadczenie pracy, zabezpieczajace od „lapanek", byli wystawieni na najrozmaitsze niebezpieczenstwa. Wedle niemieckiego prawa, mezczyzni — Zydzi od 14-60 roku zycia byli zobowiazani do pracy przymusowej. We wrzesniu 1941 roku Niemcy utworzyli we Lwowie Urzad Pracy (Arbeitsamt), w ktorym istnial specjalny oddzial pracy Zydow (Judeneinsatz). Lapacze tego wydzialu zydowskiego grasowali stale po miescie, zabierajac do prac przymusowych Zydow niezaopatrzonych w zaswiadczenie pracy Arbeitsamtu. Ponadto stale lapaly do pracy na wlasna reke rozmaite oddzialy wojskowe, SS i policji. „Praca" byla najczesciej bezplatna, albo w najlepszym wypadku placono smiesznie niskie stawki (od 2—4 zl. dziennie), o glodzie i chlodzie. Ale bardzo czesto „praca" ta miala charakter bezmyslnego robienia zupelnie niepotrzebnych i bardzo meczacych rzeczy przy akompaniamencie bicia i wymyslan. Z „pracy" wracalo sie nieraz kaleka, albo i nie wracalo wogole. Ale niebawem obok tej plagi rozwija sie nowa plaga — forma „pracy wychowawczej" dla Zydow, ktora w swym okrucienstwie przycmila wszystkie dotychczasowe okropnosci. Byly to t. zw. „obozy wychowawcze" (Erziehungslager), wzglednie „obozy pracy" dla Zydow. Jednym z pierwszych tego rodzaju obozow na terenie Lwowa byl przejsciowy oboz w Sokolnikach. Praca w tym obozie byla bardzo ciezka. Pracowano przewaznie w bagnach, stojac do polowy w wodzie, wsrod ciaglego bicia i znecania sie ze strony niemieckiej i ukrainskiej strazy. Latem 1941 sprowadzono tam kilkuset, wedle innych zrodel kilka tysiecy, mezczyzn zydowskich ze Lwowa, ktorzy po kilku tygodniach zostali wymordowani. Wkrotce potem poczeto wysylac mezczyzn zydowskich ze Lwowa do rozmaitych innych obozow zamiejskich: Lacki Murowane, Hermanow (na zachod od Lwowa), Winniki, Kurowice (na linii Lwow—Podhajce), Kozaki (obok Zloczowa), Jaktorow i inne. Te obozy pracy byly faktycznie obozami smierci i rzadko kto wracal z nich zyw, a jesli wracal to zazwyczaj jako kaleka, niezdolny do pracy. Ale szczyt sadyzmu osiagnely obozy zalozone w samym Lwowie. Z poczatku byly to dwa obozy, jeden na ul. Czwartakow (Квітнева) (boczna uliczka dzielnicy mieszkaniowej SS, miedzy ulica Potockiego a Listopada) i drugi na ulicy Janowskiej, 134. Oboz na Czwartakow zostal zlikwidowany wiosna 1943 r., po wymordowaniu wiekszosci robotnikow zydowskich, zas oboz janowski czynny byl az do ustapienia Niemcow ze Lwowa. Obozy byly mieczem Demoklesa, zawieszonym nad ludnoscia zydowska. Byly to nienasycone molochy, ktore co miesiaca pochlanialy setki, a z czasem nawet tysiace zydowskich istnien. Na miejsce robotnikow, ktorzy masowo umierali w obozach z glodu, chlodu, chorob, nieslychanie ciezkiej pracy, potwornego znecania sie oraz mordow i egzekucji, dokonywanych czy to tytulem „kary", czy to dla zabawy przez straz obozowa — stale trzeba bylo nowych ludzi, ktorych wylapywano najczesciej na chybil trafil w oblawach ulicznych, lub po domach. Ludnosc zydowska, zwlaszcza biedniejsze warstwy, nie zaznala juz wiecej ani chwili spokoju przed wieczna zmora obozowej smierci. Ale obok tej dusily i inne zmory. W dazeniu do izolacji ludnosci zydowskiej od reszty spoleczenstwa nie zadowolili sie Niemcy wprowadzeniem opasek, lub stworzeniem specjalnych przedzialow dla Zydow w tramwajach (pozniej zabroniono Zydom wogole korzystania z komunikacji tramwajowej). W_pazdzierniku 1941 zarzadzili Niemcy utworzenie ghetta zydowskiego. Mialo ono powstac w najbiedniejszej i w najbardziej zaniedbanej dzielnicy miasta, na Zamarstynowie i Kleparowie. Wydano rozkaz, by cala ludnosc zydowska z pozostalych dzielnic miasta przeniosla sie do ghetta w ciagu jednego miesiaca, tj. miedzy 16. 11., a 14. 12. (Lemberger Zeitung 15.11. 42). Zamarstynow i Kleparow leza w polnocnej dzielnicy Lwowa i oddzielone sa od reszty miasta nasypem kolei zelaznej, pod ktorym prowadza do tych dzielnic cztery ulice: Zamarstynowska, Peltewna, Zrodlana i Kleparowska. Zydom pozwolono wjezdzac i wchodzic do ghetta tylko ulica Peltewna. Most kolejowy nad ta ulica uzyskal niebawem wsrod ludnosci zydowskiej smutna slawe „mostu smierci". Pod mostem przy ulicy Peltewnej stala straz ukrainska i niemiecka, ktora ostro lustrowala potok niezliczonej masy zydowskiej, plynacej nieprzerwanym strumieniem do przyszlego ghetta. Furami i wozkami, taczkami, wozkami dzieciecymi, w tobolkach, workach na plecach i walizach przenosili Zydzi swe mienie do nowych siedzib ghettowych. Zrozpaczony tlum tych nieszczesliwych istot uwaznie byl kontrolowany przez posterunki ukrainskie i niemieckie. Jesli im sie ktos nie spodobal, wciagali go do wnetrza znajdujacych sie obok koszar i kazali zostawiac caly dobytek na ulicy, na lasce losu. Kazdy, kto nosil stare, znoszone ubranie, wygladal niedbale lub nedznie, mial wyglad czlowieka chorego lub wyczerpanego i niezdolnego do pracy, kto nie mogl przedlozyc legitymacji pracy, poza tym wogole kobiety i dzieci, wszyscy ci szerokim gestem byli zapraszani do starej kasarni. Tu czekalo ich wstepne powitanie: bicie ze strony odpowiednio wytresowanych zydowskich wyrzutkow, ktorych Niemcy zlapali i zmusili do tej funkcji. Reszte dopelniali Niemcy i Ukraincy. Pod wieczor odsylano zebrane ofiary do wiezienia na ul. Lackiego. Tu rozbierano je niemal do naga, rzucano jak tlumoki na auta ciezarowe i wywozono do lasu na rozstrzelanie. W ten sposob „most smierci* pochlonal w listopadzie i grudniu 1941 kilka tysiecy ofiar, przewaznie kobiet. Byla to pierwsza na wieksza skale zakrojona memiecka akcja na kobiety zydowskie we Lwowie. Liczba Zydow lwowskich zaczela topniec. Oprocz mordow i lapanek do obozow przyczynila sie do tego i emigracja . W wiekszosci miasteczek i miast prowincjonalnych zycie bylo znacznie spokojniejsze niz we Lwowie. Mimo zakazu wyjazdu kilka tysiecy Zydow przemycilo sie na prowincje, liczac na to, ze bedzie tam i nadal panowal spokoj. Zreszta w tym czasie rowniez Zydostwo lwowskie mialo krotki okres wytchnienia. Po akcjach letnich i jesiennych zima na przelomie 1941/42 przyniosla chwilowe uspokojenie. Nie byla to oczywiscie cisza absolutna. Nie bylo wprawdzie akcji masowych i okrutnych „pokazowych" bestialstw, ale nie ustawaly drobne i dokuczliwe „akcyjki". Raz byly to rugi ludnosci zydowskiej z ulicy Zolkiewskiej, ktora w srogie, grudniowe dnie wypedzono nagle z dotychczasowych mieszkan na dalekie i slabo zaludnione Zniesienie, gdzie ich nekaly napadami bandy wyrostkow i metow spolecznych. Drugim razem byla to ,,akcja na zydowskie futra i swetry" (styczen 1942), to znowu „oczyszczanie" miasta od zydowskich starcow, zebrakow i t.d. Nie ustawaly ani na chwile lapanki do pracy i do obozow. W sumie ginelo lub znikalo bez wiesci codziennie od 50—100 Zydow. Lecz takie ofiary Zydostwo lwowskie, nauczone gorzkim doswiadczeniem poprzednich miesiecy, przywyklo uwazac za niezbyt wygorowane. Ale obok tych ofiar, ktore ginely od Niemcow z „pierwszej reki" niemniejsze straty powodowaly stosowane przez Niemcow metody posredniego wyniszczenia. Grabiez majatku zydowskiego, wyrzucanie z mieszkan, odcinanie Zydom wszelkich zrodel zarobku, obnizenie norm zywnosciowych ponizej poziomu minimalnych potrzeb ludzkich, oto byly dalsze srodki, ktore mialy doprowadzic do realizacji planu wyniszczenia Zydow. Bardzo wielu Zydow stracilo naskutek przymusowych przesiedlen, rabunkow, szykan i represji swoj majatek lub swoj warsztat pracy, zostalo wyeliminowanych z dotychczasowych posad, inni naskutek barbarzynskiego bicia i okaleczenia stali sie niezdolni do pracy. Tysiace rodzin stracilo w pogromach swych zywicieli. Znaczna czesc tych, ktorzy jeszcze zdolni byli do pracy, musiala odrabiac panszczyzne u Niemcow za smiesznym wynagrodzeniem. Ludnosci zydowskiej nie wolno bylo czynic zakupow w sklepach miejskich, lub panstwowych, lecz jedynie w specjalnych zydowskich sklepach i chlebowniach utrzymywanych przez Rade Zydowska. Racje zywnosciowe dla ludnosci zydowskiej byly smiesznie male, stanowily okolo 10% racji niemieckich, a 50% racji polskich i ukrainskich. Zydzi otrzymywali 10 dkg chleba dziennie (pozniej te ilosc zredukowano do 50 dkg chleba tygodniowo), 10 dkg cukru miesiecznie (te pozycje rzadko kiedy realizowano), od czasu do czasu, przecietnie raz na trzy miesiace, pol kg soli czarnej, 20—40 dkg stechlej maki („Judenmehr"), 20 dkg marmolady, pol litra octu. Zima 1941 roku dostali Zydzi po 25 kg kartofli na glowe. Jasne, iz z takiej racji zywnosci nie mozna bylo wyzyc. Wiekszosc ludnosci zydowskiej nie byla w stanie uzupelnic tych glodowych racji zakupami na wolnym rynku, gdyz 1) nie wolno bylo Zydom zakupywac niczego na wolnym rynku. Zydzi, ktorych gestapo przylapalo przy takiej „zbrodni" przepadali bez wiesci, t.j. gineli w lochach gestapo. (Np. Dr. Barbaszowa zostala zabrana za to, ze chciala kupic u dozorcy "nielegalnie" kilka kg kartofli i zginela w wiezieniu gestapo). 2) Przewazna czesc ludnosci zydowskiej nie posiadala juz funduszow na zakupy, ani wartosciowych przedmiotow lub odziezy na wymiano surowa z producentem wiejskim. Wsrod wynedznialej i wyglodnialej ludnosci zydowskiej, pozbawionej cieplego odzienia, i czesto przenoszonej z miejsca na miejsce, wsrod ostrej zimy, szerzyly sie choroby. Na ulicach walesaly sie bezdomne i osierocone dzieci zydowskie, ktore stracily swych starszych opiekunow w akcjach. Gole i bose, zaglodzone i zaniedbane staraly one utrzymac sie wlasnym przemyslem, zebranina, wolnym handlem, kradzieza. Trupy dzieci i doroslych, zmarlych na ulicy z glodu, wyczerpania i chlodu przestaly byc zjawiskiem wyjatkowym na zydowskich ulicach Lwowa. Pomoc spoleczna i indywidmogla w tych warunkach niewielka przyniesc korzyswe Lwowe Zydowska Samopomoc Spoleczna (jako filia JSH, majacejswa siedzibe w Krakowie z drem Leibem Landauem i drem Maksem Schaffem na czele rozporzadzala zbyt malymi funduszami, by moc przyniesc realna pomoc w tej zywiolowej klesce. W ten sposob straszna smiercia glodowa zginelo kilka tysiecy ludzi. Sprawa utworzenia zamknietej zydowskiej dzielnicy (ghetto) we Lwowie przewlekala sie. Rozporzadzenie o utworzeniu ghetta z paz dziernika 1941 r. nie zostalo wprowadzone w zycie; wprowadzilo ono jedynie chaos i zamieszanie w zycie Zydow lwowskich. Zaistnialo cos w rodzaju tymczasowego „zawieszenia broni". Zydzi siedzieli na spakowanych walizkach i tlumokach, kazdej chwili oczekujac rozkazu o natychmiastowej ewakuacji do ghetta. Lecz Niemcy na razie zadowolili sie w tej sprawie sama tylko „tortura strachu i nadziei". Pertraktacje w sprawie granic przyszlego ghetta miedzy Rada Zydowska a niemieckimi wladzami administracyjnymi ciagnely sie przez cala zime. W miedzyczasie zaszly zmiany w kierownictwie Rady Zydowskiej. Dr J. Parnas, za odmowe wspolpracy z Niemcami przy dostawieniu zydowskiej sily roboczej do obozow, zostal aresztowany i zamordowany w wiezieniu. Po zgonie Jego nastepcy Dra Jakoba Rotfelda, ktory umarl smiercia naturalna w lu-iym 1942 roku, objal prezesure Dr Henryk Landesberg. Rada Zydowska w miedzyczasie bardzo rozwinela swoje agendy, ktore objely caloksztalt zycia spolecznego i gospodarczego (na utworzenie resortu kultury i szkolnictwa wladza niemiecka nie dala zezwolenia, zabronila rowniez wykonywania praktyk religijnych, nawet w prywatnych mieszkaniach). Rada Zydowska zatrudniala okolo 4.000 urzednikow l pracownikow fizycznych, a oprocz tego pewna ilosc pracowniko v kontraktowych i rzemieslnikow, zorganizowanych w warsztatach pracy przy Radzie Zydowskiej. Bylo to panstwo zydowskie w miniaturze x ogromnymi kompetencjami w stosunku do swych obywateli, z wladza zycia i smierci nad nimi. Byla to, scislej rzecz biorac, karykatur* panstwa, ktorego racja istnienia byla praca dla nieublaganego, smiertelnego wroga, ktorego aparat istnial poto, by sluzyc temu wrogowi jako wygodny instrument dla systematycznej ekspropriacji i eksterminacji ludnosci zydowskiej. Wrog tymczasem zaczail sie. Przed ostateczna zaglada chcieli Niemcy wycisnac jaknajwieksza ilosc mienia i pracy zydowskiej. W marcu 1942 roku przeprowadzili nowa rejestracje zydowskich sil1 roboczych. Okolo 50 tys. mezczyzn i kolo 20 tzs. kobiet zydowskich zostalo zaopatrzonzch w nowe opaski z duza litera ,.A"_posrodku i nu-merem porzadkowym. Tylko ponumerowani niewolnicy mogli sie od tad swobodnie poruszac po ulicach i nie byli narazeni nalapanki i represje. Mimo to nastroje wsrod Zydow lwowskich byly optymistyczne. Rozumowano, ze skoro Niemcy wydobyli z Zydostwa lwowskiego tak wielkie rezerwy roboczej sily; to nie beda w dalszym ciagu tepic tego tak pozytecznego elementu, na ktorym w znacznym stopniu opiera sio cala praca lwowskiego przemyslu i transportu. Zydzi lwowscy liczyli na to, ze czekaja ich teraz wprawdzie dlugie miesiace ciezkiej, bezplatnej lub zle oplacanej niewolniczej pracy, polaczonej z upokorzeniami, biciem, niebezpieczenstwem kalectwa i smierci, ale w koncu i to przetrzymac mozna az do czasu, gdy panstwa osi zalamia sie i przyjdzie wyzwolenie. Lecz wypadki najblizszych miesiecy wykazaly, ze te rachuby byly niesluszne. II.W roku 1942 szeroka fala eksterminacyjnych i likwidacyjnych "akcji" antyzydowskich rozlala sie po calym kraju. Poprzedzily ja wsciekle, jadem tryskajace przemowienia i artykuly publicystyczne Goebbelsa (Goebbels „Die Zeit ohne Beispiel" z dnia 20 lipca 1941, str. 526 „Mimikry" „Die Juden sind schuld!" z dn. 16. 11. 1941 „Das Eher-ne Herz", str. 85) i niedwuznaczne, krwiozercze grozby w przemowieniach Hitlera. Fala krwawych pogromow szla od zachodu na poludniowy-wschod. Dnia 9 marca 1942 r. rozpoczelo sie wysiedlenie w Mielcu („Arch. CZKH prot. Nr 2I7), w kwietniu tego roku w Krakowie, 24 czerwca 1942 w Tarnowie (Arch. CZKH /prot. Nr, 436), w kwietniu tegoz roku w Rzeszowie (Arch. CZKH prot. Nr. 678). W lipcu 1942 r. dotarla fala zniszczenia do Przemysla (Arch.CZKH prot. Nr. 649), w polowie marca 1942 r. nastapilo potworne w swych skutkach i przebiegu wysiedlenie z Lublina (Arch. CZKH prot. Nr. 270). Wiosna i latem 1942 r. odbyly sie akcje w Tarnopolu, Stanislawowie, Drohobyczu, Kolomyji i w szeregu innych miast. (Black Book\ str. 152 i nast.) W marcu 1942 r. fala zaglady dotarla do Lwowa. Niemcy zastosowali" tu te sama „wojenna"taktyke co gdzielndziej, perfidna gre, polegajaca na niszczeniu Zydow rekoma ich pobratymcow (za posrednictwem milicji zydowskiej), i cyniczne oklamywanie zarowno swych ofiar jak i tych pomocnikow, ze idzie tu nie o zniszczenie, a tylko przesiedlenie pewnej ilosci Zydow z przeludnionego Lwowa do innych miejscowosci. Aby nadac swej ohydnej grze pewne pozory prawdopodobienstwa, wyciagneli swe stare, wyprobowane juz gdzieindziej rekwizyty teatralne. A wiec ogloszono, ze odbywa sie przesiedlenie pewnej ilosci Zydow ze Lwowa. Wysiedleni maja prawo zabrac ze soba pakunki wagi nie wiecej jak 25 kg na osobe, 200 ?lotych gotowka i zywnosc. Wysiedleniu podlegaja ludzie nie pracujacy, korzystajacy z opieki spolecznej, starzy, chorzy i w ogole t.zw. „aspoleczne elementy". Rzekomo dla zapewnienia akcji wysiedlenczej bardziej humanitarnego przebiegu, zazadali Niemcy, aby Rada Zydowska przeprowadzila zbiorke osob. podlegajacych wysiedleniu. Utworzono brygady, zlozone z pracownikow Rady Zydowskiej, ktore w towarzystwie milicji zydowskiej i pod kierownictwem Niemcow wkraczaly noca do mieszkan zydowskich, sprawdzaly dowody pracy, wiek i stan zdrowotny mieszkancow, i zaleznie od tego zostawialy ich lub zabieraly ze soba do punktu zbornego. Glowny punkt zborny (Durchgangslager) miescil sie w szkole im. Sobieskiego przy ulicy Zamarstynowskiej. Stad, po przeprowadzeniu kontroli, przy ktorej zwalniano pracujacych i omylkowo zabranych, zabierano nieszczesliwcow na tory i wywozono w niewiadomym kierunku, bijac ich i zabierajac im z szyderstwem pakunki jako niepotrzebne. Przez trzy tygodnie straszna akcja wysiedlencza trzymala w na pieciu cale Zydostwo lwowskie. Juz po kilku dniach zorientowano sier ze to znacznie cos gorszego niz zwyczajne wysiedlenie. Rozmaite organizacje zydowskie spoleczne i polityczne ingerowaly w tej sprawie u prezesa Rady Zydowskiej dra Landesberga jeszcze przed rozpoczeciem akcji. Brak niestety zarowno zrodlowych informacji, jak i uczestnikow tych konferencji i interwencji, tak ze nie mozna ich w calej pelni zrekonstruowac. Z opowiadan pozostalego przy zyciu swiadka konferencji rabinatu lwowskiego z Drem Landesbergiem, ppulk. Dra Dawida Kahanego (obecnie Naczelnego Rabina Wojska Polskiego) mozemy zrekonstruowac jedynie przebieg jednej z takich konferencji. Otoz przed rozpoczeciem przesiedlenia udala sie do Dr. Landesberga delegacja zlozona z rabinow: Israela Leiba Wolfberga, Mojzesza Elchanana Altera, Dra Kalmana Chameidesa i Dr. Dawida Kahanego, by ostrzec go przed planowanym uzyciem urzednikow Rady Zydowskiej do akcji przesiedlenczej. Dr. Landesberg dal im odpowiedz wymijajaca i skarzyl sie, ze Rada Zydowska nie jest pania swej woli, lecz jest organem uzaleznionym w zupelnosci od wladz niemieckich. Jednakowoz po kilku dniach urzednicy Rady Zydowskiej zostali wycofani z tej hanbiacej, bratobojczej pracy, zas Zydowska Sluzba Porzadkowa nadal sprawowala swe funkcje przy akcji. Przez caly czas trwania akcji czynna byla w szkole im. Sobieskiego Komisja Rady Zydowskiej dla zwalniania osob omylkowo zabranych. Trzeba przyznac, ze dzieki staraniom tej Komisji i poszczegolnych zydowskich milicjantow, wiele osob zostalo zwolnionych i uratowanych. Akcja zakonczyla sie 14 Nisan wieczorem, w pierwsza noc sedero-wa (1 kwietnia 1942). Ofiara wysiedlenia padlo okolo 15 tys. osob. Odtad po tych ludziach zaginal wszelki slad. Dopiero w wiele miesiecy pozniej przeniknely do Lwowa gluche sluchy o tym, ze zgineli oni w swiezo przez Niemcow urzadzonej „fabryce smierci" w Belzcu (obok Rawy Ruskiej), zabici pradem elektrycznym. Po akcji zapanowala w dzielnicy zydowskiej cmentarna cisza. Nie oplakiwano zaginionych. Mimo, ze nie ogloszono oficjalnej zaloby, ulica zydowska byla pograzona w glebokim smutku. Ludzie szli ulicami ze spuszczonymi z bolu i wstydu glowami, unikajac wzajemnie spogladania sobie w oczy. Dzieci zydowskie oduczyly sie smiechu i zabaw. W przerazeniu uciekaly i chowaly sie do rozmaitych schowkow i skrytek — wraz ze starcami, chorymi i niedoleznymi — gdy tylko gdzies na rogu ulicy zamajaczyla sylwetka niemieckiego zandarma lub ukrainskiego milicjanta. Powoli zaczelo sie spoleczenstwo zydowskie uspakajac. Niepoprawny optymizm wzial znowu gore. Skoro Niemcy „oczyscili" Lwow od "nieproduktywnego" zydowskiego elementu to chyba obecnie juz napewno bedzie spokoj. Nalezy tylko czempredzej postarac sie o prace. Zaczela sie goraczkowa gonitwa za praca. Zostaly zalozone, w porozumieniu z niemieckimi wladzami administracyjnymi, w szczegolnosci ze Stadthauptmancm Dr. Hoellerem i jego zastepca w sprawach gospodarczych Dr Reispem ogromne zydowskie zaklady rzemieslnicze ;,Stadtische Werkstatten", zorganizowano przez Tremskiego, Dra R. i Dawida Schachtera kosztem wielkiego wysilku i pracy. Tysiace rzemieslnikow zydowskich oddalo swoj ostatni majatek — swe maszyny i narzedzia pracy do warsztatow, byb tylko uzyskac w nich zatrudnienie. Dr. Reisp zapewnil organizatorow przedsiebiorstwa, ze w razie jakiejs nowej akcji, Warsztaty Miejskie beda „oaza spokoju" wsrod szalejacego huraganu. Taki sam ogromny naplyw zydowskich pracownikow mozna bylo w te pamietne majowe dni zaobserwowac rowniez w mechanicznych warsztatach Schwarza (berlinska firma) przy ulicy Sw. Marcina, w firmie Rohstofferfussung (zbieranie odpadkow) Wiktora Kremina i in. 'Byla to sui generis parodia „produktywizacji", gdzie zydowska inteligencja Lwowa starala sie, dla ratowania zycia, za wszelka cene otrzymac prace w charakterze pomocnika przy kwalifikowanym rzemieslniku lub stanowisko oddzwiernego (do „sztabu" woznych w Stadtische Werkstittten nalezeli np. miedzy innymi: slynny pianista i prof. konserwatorium Leopold Munzer, adwokat Juliusz Menkes, historyk i dziennikarz Dr. Adolf Friedman i in). W Rohstofferfassung pracowali przy sortowaniu podziurawionych szmat, kupcy, przemyslowcy, nauczyciele i td. Aby dostac tego rodzaju posade, chroniaca — w mysl powszechnej opinii — przed wysiedleniem i zaglada, trzeba bylo nielada protekcji, albo oplacic sie suto rozmaitym „macherom" i ich niemieckim panom. Za przyjecie do Stadt. Werkstatten, Zakladow Schwarza, lub Rohstofferfassung placono po kilka tysiecy zlotych. Wsrod tej goraczkowej sztucznej ,,prosperity" jak grom z jasnego nieba spadla nowa „akcja". Zostala ona przeprowadzona w blyskawicznym tempie. Dnia 24.06 we srode, lotna brygada SS (Rollkommando, Vernichtungskommando), ktora specjalnie w tym celu przybyla do Lwowa, przeprowadzila niespodzianie w bialy dzien rewizje po domach zydowskich i wyciagnela kilka tysiecy osob, przewaznie kobiety, starcow i dzieci. Zabranych wywieziono do obozu przy ulicy Janowskiej i tam wsrod szczegolnie wymyslnych tortur (rozszarpywanie zywcem przez specjalnie tresowane psy, ktore zazwyczaj rozpoczynaly swoja robote od rozszarpywania czesci plciowych i piersi u kobiet) wymordowano ich. Ciezki i przygnebiony nastroj zapanowal we Lwowie po tych aktach barbarzynstwa, ktore znowu wywolaly dezorientacje i zamieszanie w umyslach Zydow lwowskich. Dopiero po kilku miesiacach stalo sie jasne, ze ta nagla, „spontaniczna" akcja byla tylko jeszcze jednym dalszym ogniwem konsekwentnego planu. Byla ona wstepnym manewrem do wielkiej masakry, ktora hitlerowcy gotowali Zydom lwowskim na sierpien 1942. W miesiacu lipcu Niemcy zazadali od Rady Zydowskiej nowei kontrybucji (trzeciej z rzedu: druga kontrybucja odbyla sie wiosna 1942 r.). sciaganie tej kontrybucji szto nielatwo. W zubozalym doszetnie, zdziesiatkowanym zydostwie lwowskim trudno bylo sciagnac sumy kontrybucyjne, jakkolwiek wciaz jeszcze tlila nadzieja wsrod niepo prawnych optymistow, ze kontrybucja uchroni od wiekszego nieszczescia. Ale nie uchronila. Z poczatkiem sierpnia Zydostwo lwowskie zostalo zaalarmowane niepokojacymi nowinami, zwiastunami nadciagajacej burzy. Oto Zydowski Wydzial Urzedu Pracy zostal rozwiazany, a sprawy pracy zydowskiej zostaly oddane bezposrednio kierownictwu SS. Dotychczasowy kierownik zlikwidowanego zydowskiego Wydzialu Urzedu Pracy Niemiec Weber mial oswiadczyc w poufnej rozmowie z przedstawicielem Rady Zydowskiej: „Odtad sprawy zydowskie nie beda zalatwiane z gospodarczego punktu widzenia, lecz tylko pod aspektem politycznym". Byla to dosc wyrazna aluzja, ktora wywolala ogromne przygnebienie u przedstawicieli Zydow. W miedzyczasie nowi „pracodawcy" Zydow, SS-owcy, przystapili do skontrolowania pracy zydowskiej. Wszystkie przedsiebiorstwa, gdzie pracowali Zydzi, byly po kolei otaczane przez oddzialy SS. Pracownikom zydowskim kazano stawac przed komisja SS, ktora „na oko" badala, czy sa oni zdolni do pracy. Uznanych za zdolnych odstawiano na bok i odsylano: kobiety na „szmelc" (tzn. na zaglade w terminologii niemiecko-faszystowskich mordercow) mezczyzn do obozu. Reszta, ktora ocalala z tego smiercionosnego przegladu, otrzymala nowe pieczatki SS na swych kartach pracy. Niektorych firm, jako gospodarczo mniej waznych, SS-owcy do stemplowania w ogole nie dopuscili jak np. pracow nikow Rady Zydowskiej i szeregu firm prywatnych. Niemiecka zasada dezintegracji spoleczenstwa, dzielenia go na klasy bardziej i mniej uprzywilejowanych, na kategorie pozostawionych przy zyciu i kategorie skazanych na smierc swiecila nowy triumf. Nerwowy nastroj spoleczenstwa zydowskiego potegowal sie z dnia na dzien. Opinie co do najblizszej przyszlosci byly sprzeczne. Jedni oczekiwali jakiegos strasznego ciosu, inni natomiast podawali sobie z ust do ust uspakajajace wiadomosci, zaczerpniete rzekomo z najmiarodajniejszych zrodel. W rzeczywistosci, w mysl swej powszechnie i wszedzie stosowanej strategii „wojennej", Niemcy sami zrecznie rozpuszczali, dla uspienia czujnosci Zydow, te uspakajajace wiadomosci. W poniedzialek, 10 sierpnia o swicie rozpoczela sie „akcja". Byla to najwieksza w swych rozmiarach akcja na terenie Lwowa. Przygotowana zostala systematycznie i planowo, przez wojskowych i politycznych fachowcow niemieckich. Plan blokady poszczegolnych domow i ulic, kontroli i „wyczesywania" dzielnic, wywozki ofiar, przeprowadzony zostal precyzyjnie i dokladnie. W akcji wziely udzial brygady specjalne SS, (Vernichtungskommando), Gestapo, policia niemiecka (Schupo) oraz ukrainska milicja. Wsrod najpiekniejszej pogody sierpniowej, w obliczu bujnie rozkwitlej, usmiechnietej przyrody — Niemcy wraz ze swymi pomocnikami przeprowadzili z zimna krwia, spokojnie i sumiennie akcje. Codziennie kilka tysiecy osob przyprowadzano do obozu przy ulicy Janowskiej. Tu ich sortowano wsrod potwornego bicia i znecania sie: kobiety, starcow, dzieci i osoby prezentujace sie gorzej pod wzgledem fizycznym wysylano na smierc do Belzca. Czesc mezczyzn zostawiono do pracy w obozie. Zydzi nie stawiali zorganizowanego oporu. Bierny opor wyrazal sie glownie w ukrywaniu sie w najrozmaitszego rodzaju schowkach, kryjowkach, w ucieczce z transportu, samobojstwach i tp. Bylo kilkaset wypadkow zastrzelenia na miejscu osob, ktore „zawinily" stawianiem biernego oporu. Akcja trwala do 22.08 i pochlonela okolo 50.000 ofiar zydowskich. Po „zwyciestwie" nad Zydami oglosil kierowniк akcji, —gen. brygady i naczelnik SS w dystrzkcie Galicja Katzman, ze z dniem 7.9.1942 zostaje utworzone ghetto dla Zydow lwowskich. Za pozostanie po tym okresie poza obreben ghetta grozila Zydom kara smierci; taka sama kare ponosic mieli rowniez niezydzi winni ukrywania Zyda poza ghettem. Na ghetto przeznaczyli Niemcy tylko czesc dawniej planowa-nego obszaru, a mianowicie czesc Zamarstynowa i Kleparowa, odgraniczona od poludnia nasypem kolejowym, od wschodu ulica Warszawska od zachodu ulica Zamarstynowska, od polnocy brzegiem rzeczki Peltwi. Teren ghetta, zabudowany—przewaznie malymi domkami i lepiankami byl zbyt maly, by moc pomiescic nawet bardzo iuz przetrzebiona ludnosc zydowska Lwowa. W niezwykle krotkim terminie (niespelna dwa tygodnie) w okresie kompletnej dezorganizacji zarowno aparatu .Rady Zydowskich jak i wszelkich innych komorek zydowskiego zycia spo-lecznego i rodzinnego, dezorganizacji spowodowanej okrutna akcja eksterminacyjna, nielatwym bylo zadanie przeniesienia pozostalych przy zyciu Zydow do ghetta, zwlaszcza, ze odbywac sie to mialo przy akompaniamencie coraz to nowych okrucienstw niemieckich. Niespo-sob wymienic wszystkich dzikich wyczynow niemieckich w okresie „przeprowadzki". Dla przykladu wymienimy tylko jeden, moze najdzikszy: Pewnego razu gruchnela wiesc, ze jakis Zyd w akcie samoobrony zranil, czy tez zabil niemieckiego funkcjonariusza. Reakcja Niemcow na ten akt indywidualnej samoobrony byla straszna. Tegoz dnia, (wedle relacji niektorych swiadkow, (bylo to dnia 1 wrzesnia), pod dom narozny ulicy Jakoba Hermana 15 i Lokietka, gdzie miescily sie "po przesiedleniu Biura Rady Zydowskiej, zajechaly auta z gestapowcami, przywozac ze soba aresztowanego jeszcze w czasie akcii sierpniowej Dra Landesberga — prezesa Rady Zydowskiej. Wsrod szyderstw i na-igrywan. w obliczu struchlalego tlumu zydowskich interesantow, gestapowcy wylapali w gmachu na chybil trafil kilkudziesieciu urzednikow i interesantow, podprowadzili ich pod sciane i zastrzelili. Nastepnie wybrali 12 milicjantow, glownie oficerow milicji i powiesili ich na balkonach i oknach 1-go pietra. Poniewaz sznury byly za cienkie, kilku milicjantow spadlo na bruk. Broczacych krwia wsrod szyderstw i bicia zagnano napowrot na pietro i powtorzono widowisko. (Wsrod powieszonych byl literat polsko-zydowski Ludwik Rath, chirurg Dr Ta- ffet. Drowi Tunisowir nacz. wydz. pomocy obozowcom przy Radzie Zydowskiej zamieniono w drodze laski kare powieszenia na zastrzelenie). Dla Dra Landesberga kierownik akcji SS-Sturmbanfuhrer Wepke wymyslil specjalna „zabawe". Zawleczono go na drugie pietro, tam powieszono na bardzo cienkich sznurach, ktore natychmiast zerwaly sie. Broczacy krwia Dr Landesberg stracil hart ducha w obliczu smierci i prosil swych przesladowcow o darowanie mu zycia, powolujac sie na prawo zwyczajowe, ktore daruje zycie skazancowi w razie nieudania sie egzekucji. Gestapowcy pozostali glusi na te argumenty i kazali powtorzyc egzekucje, tym razem juz bez farsy z zerwanym stryczkiem. Trupow wisielcow, na rozkaz Niemcow, nie wolno bylo zdejmowac w przeciagu dni najblizszych i z calego Lwowa odbywaly sie pielgrzymki, by obejrzec to najnowsze dzielo niemieckiej „sprawiedliwosci". Warunki mieszkaniowe w ghetcie byly bardzo ciezkie. Przez szereg tygodni wiele rodzin biwakowalo pod golym niebem, lub mieszkalo po podworzach i sieniach domkow, zanim znalazly dla siebie dach nad glowa. „Ulga" nastapila po kiiku tygodniach, gdy czesc „aryjczykow" opuscila ghetto, a pewna czesc Zydow badz to zmarla, badz to zostala wybita w t. zw. permanentnych akcjach. Nie rozwiazalo to jednak zagadnienia. Oficjalnie pozwolono jednej osobie w ghetcie na korzystanie z 3 m szesc, przestrzeni mieszkaniowej. Faktycznie jednak bylo nieosiagalnym marzeniem uzyskanie tej tak skapej przestrzeni mieszkaniowej. Przecietnie w jednej malej izdebce miescilo sie conajmniej 10 osob. W nocy rozkladano poslania na podlodze, wykorzystywano dla spania kazdy kacik, budowano rusztowania lozek w dwoch kon- dygnacjach, jedna nad druga tak, jak koje okretowe. W wyniku okropnej ciasnoty mieszkaniowej szerzyly sie rozmaite choroby zakazne, zwlaszcza tyfus. W miare zmniejszania sie liczby Zydow w ghetcie, •. hitlerowcy sciesniali kilkakrotnie granice ghetta, w ktorym zycie sta- ' walo sie z dnia na dzien coraz wieksza udreka. Ghetto bylo oddzielona od reszty miasta wysokim, drewnianym parkanem, pilnie strzezonym" po stronie zewnetrznej przez posterunki policji niemieckiej i ukrainskiej. Przy bramie wejsciowej policja niemiecka skrupulatnie sprawdzala dokumenty wchodzacych i wychodzacych. 18 listopada 1942 r. przeprowadzono w ghetcie nowa rejestracje, przy ktorej wszyscy pracujacy w instytucjach wojskowych otrzymali litere „W" (Wehrmacht), a pracujacy w przemysle wojennym litere „R" (Rustungsindustrie). Tych uprzywilejowanych mezczyzn i kobiet bylo razem 12.000. Przy „okazji" w czasie rejestracji przeprowadzono nowa akcje, podczas ktorej okolo 5,000 osob wystano na smierc. Po akcji listopadowej Zydzi zaopatrzeni w tabliczki „W" lub „R", zostali skoszarowani w lepszych domach ghetra (t.zw. ghetto A), zas niepracujacych umieszczono w nedznych i brudnych zaulkach (t.zw. ghetto B). Odtad zycie w ghetcie dla ludzi niezaopatrzonych w tabliczki ."W" lub "R" stalo sie istnym pieklem. Stale odbywaly sie oblawy, zwane przez Niemcow „wyczesywaniem" terenu (Auskammen).Najwieksza oblawa odbyla_sie w dniach 5, 6 i 7 stycznia 1943 r. W czasie tej akcji zginelo okolo 15.000 osob. Rownoczesnie zlikwidowana zostala Rada Zydowska. Prezes Dr Eberson i czlonkowie Rady Zydowskiej inz. Landau, Dr Kimelman, Chiger, Ulam, Dr Marceli Buber i inni zostali zastrzelepi. Drowi Lejbowi Landauowi i Drowi Scherzerowi udalo sie uciec do dzielnicy „aryjskiej", lecz niebawem zostali schwytani i zastrzeleni. Urzednikow zlikwidowanej Rady Zydowskiej, podstepnie zwabionych do lokalu Rady Zydowskiej, wywiezli Niemcy czesciowo do Belzca, czesciowo do obozu janowskiego. Obecnie wywozono do Belzca nago lub w bieliznie, aby uniemozliwic ucieczke z transportu. Lecz mimo to, mimo silnych posterunkow z karabinami maszynowymi, strezacych pociagu i strzelajacych bez ostrzezenia przy najmniejszej probie ucieczki, mimo zakratowanych okienek i szczelnie zabitych drzwi w lorach kolejowych, mimo grozacego poscigu psow gonczych, ktore miala przy sobie straz transportu — uciekano. Uciekano przez otwory robione w podlodze, lub w scianach wagonu, wyskakiwano w biegu pociagu, nie zwazajac na grozace kalectwo lub smierc, na strzaly strazy, na czekajaca uciekiniera wedrowke o glodzie i nago przez steroryzowany i gesto obstawiony policja kraj. Nielicznym smialkom udawalo sie to ryzykowne przedsiewziecie. Ochrzczono ich nazwa „skoczkow". „Skoczkowie" zazwyczaj przy najblizszej akcji z powrotem wpadali w rece oprawcow. Byli tacy „skoczkowie", ktorzy trzy lub cztery razy powtarzali te niebezpieczna gre, ktorych pokazywano sobie nawzajem z pewna sportowa satysfakcja i duma. Po akcji styczniowej Niemcy wprowadzili dla ghetta oficjalna nazwe, ktora zupelnie zmieniala charakter tego miejsca. Nowa nazwa: ,Judenlager Lemberg" (w skrocie Julag) stwierdzala, ze nie jest to juz nawet zamknieta dzielnica mieszkaniowa, lecz rodzaj obozu koncentracyjnego, wzglednie koszar, w ktorych maja prawo do zycia, tylko mezczyzni i kobiety pracujace w niemieckich instytucjach. Prawa do zycia nie mieli oczywiscie chorzy, starcy i dzieci. W czestych oblawach wylapywali Niemcy resztki tych „niepozadanych" elementow i wywozili je na smierc. W wyniku ciaglych akcji udalo sie Niemcom zredukowac liczbe Zydow w Julagu do 12.000 wlascicieli „W" i „Ru i kilku tysiecy kobiet, starcow i dzieci, prowadzacych w tym obozie zywot „nielegalny" (luty 1943). Komendantami Julagu byli oficerowie SS, a mianowicie pokolei: Mansfeld. Siller, zastepca komendanta Hai-nisch i Grzymek. Ostatni z nich, Hauptsturmfuhrer SS — Jozef Grzymek, ktory objal urzedowanie 19 lutego 1943 r. posiadal juz pewien ,,staz" w tej robocie. Byl on uprzednio likwidatorem obozu koncentracyjnego dla Zydow w Lackach Murowanych i organizatorem, a nastepnie likwidatorem „wzorowego" ghetta w Rawie Ruskiej. Degenerat, sadysta i fiksat, dreczyl ludnosc Julagu najbardziej wyszukanymi szykanami, pruskim drillem i mania „czystosci". W ciaglych zas polowaniach na „nielegalnych" spowodowal bezposrednio lub posrednio zamordowanie wielu setek Zydow lwowskich, zwlaszcza kobiet i dzieci. Aby zilustrowac tempo zaglady Zydostwa lwowskiego warto przytoczyc niektore dane statystyczne. Cyfry ponizej przytoczone wziete
sa ze statystyki kart zywnosciowych. wydawanych ludnosci zydowskiej przez Rade Zydowska i zostaly mi podane przez kierownika Urzedu
Kart zywnosciowych Rady Zydowskiej we Lwowie Dra Weisera, Cyfry te nie moga byc zupelnie scisle. Z jednej strony sa one wieksze niz rzeczywista ilosc Zydow, gdyz wiele rodzin nie wymeldowywalo natychmiast zaginionych czlonkow rodziny w nadziei, ze sa gdzies wywiezieni na „roboty" i niebawem wroca, w innych znow wypadkach nie wymeldowywano zaginionych lub zmarlych, chcac po prostu skorzystac — wobec panujacego glodu — z wiekszych racji zywnosciowych. Z drugiej strony jednakowoz byli i tacy, ktorzy nigdy nie meldowali sie w ogole i nie byli w ewidencji Rady Zydowskiej, wychodzac z zalozenia, iz bezpieczniej jest nie figurowac w zadnych wykazach, dostepnych wladzom niemieckim. Ponadto bylo wielu Zydow uciekinierow, „przestepcow" politycznych itp., ktorzy przebywali w ukryciu niemeldowani. Wreszcie od czasu koncowych akcji 1942 roku coraz wiecej Zydow przechodzilo na t.zw. zycie na papierach „aryjskich". We wszystkich wyzej wymienionych wypadkach idzie o material, ktory z natury rzeczy nie mogl znalezc odzwierciedlenia w zadnym oficjalnym czy nieoficjalnym zestawieniu statystycznym. Trudno wiec ustalic jakie bylyby odchylenia in plus, czy in minus w stosunku do ponizej podanej statystyki, nie mozna tez wnosic zadnych korektur do niej. Co najwyzej mozna suponowac. te odchylenia in plus lub in minus moglyby wyniesc nie wiecej jak 5—10%, a prawdopodobne jest tez, ze plusy i minusy znosza sie wzajemnie, tak. ze obraz statystyczny jaki otrzymujemy jest mniej wiecej wierny. A oto i cyfry:
W pazdzierniku 1941 — 119.000 Zydow Cyfry oficjalne siegaja tylko do stycznia 1943 roku, t.zn. do zlikwidowania przez Niemcow Rady Zydowskiej. W 1943 roku nawet najbardziej niepoprawnym optymistom musialy spasc luski z oczu. Jasne bylo, iz polityka Niemcow zmierza do zupelnego wytepienia Zydow. Rozpoczely sie pierwsze proby zorganizowanego oporu wsrod ludnosci zydowskiej, pierwsze scislo zakonspirowane wojskowe cwiczenia mlodziezy i proba wydania nielegalnej gazetki. Wyszlo ogolem 6 numerow nielegalnej gazety, drukowanej na maszynie do pisania w niewielkiej ilosci egzempIarzy. Redaktorem gazetki byl mgr. .Michal Hofman, a kierownikiem technicznym Abraham Wahrmann. Material informacyjny z polityki miedzynarodowej i sytuacji na frontach czerpala gazetka z nielegalnego podsluchu radiowego i z podziemnej prasy polskiej. Dzial lokalny zawieral oprocz informacyjnego materialu artykuly redakcyjne i odezwy wzywajace do zorganizowania zbrojnego oporu i walki z niemieckimi zbrodniarzami. Jednakowoz proba zorganizowania zbrojnego oporu nie udala sie. Zlozylo sie na to wiele przyczyn: we Lwowie brak bylo tego opozycyjnego i rewolucyjnego nastroju calego spoleczenstwa wobec Niemcow, jaki panowal np. w Warszawie. Narodowosciowy sklad ludnosci Lwowa ulatwial Niemcom stosowanie polityki zmierzajacej do poklocenia ze soba poszczegolnych narodowosci, tym bardziej, ze czesc ludnosci ukrainskiej sympatyzowala z Niemcami. W okolicy Lwowa nie bylo tak jak np. na Wolyniu, na kresach bialoruskich, w Lubelszczyznie, w Kielecczyznie, silnych ruchow partyzanckich, do ktorych moglaby sie przylaczyc mlodziez zydowska. Nie bylo tez organizacji bojowych, ktore by byly w stanie dostarczyc Zydom broni, a w razie potrzeby zbrojnego poparcia. Drobna ilosc broni recznej (pistolety, granaty reczne) udalo sie zydowskim nielegalnym organizacjom zakupic u zolnierzy wegierskich i wloskich. Brak bylo wreszcie w spoleczenstwie zydowskim zdolnych prowodyrow i smialych przywodcow dla tego rodzaju dzialan, znaczna czesc lewicowych przywodcow opuscila Lwow wraz z wojskami rosyjskimij inni zostali stopniowo przez Niemcow rozstrzelani. Byly proby zorganizowania grup partyzanckich i przedarcia sie do lasu, lecz zostaly one w zarodku stlumione: t np. grupa mlodziezy zydowskiej z poeta zydowskim Jankiem Szudrichem na czele, ktora usilowala przedrzec sie do lasu, zostala wyprowadzona w pole przez prowokatorow i zgladzona. Wszelkie proby indywidualnego oporu i aktow samoobrony spotykaly sie z tak, okrutnym odwetem ze strony Niemcow, ze odstraszaly innych smialkow od pojscia za tym przykladem. Tak np. w marcu 1943 w obozie na ul. Czwartakow zostal zabity (prawdopodobnie. przez inz. konstruktora Kotnowskiego) SS-owiec Keil, wyrozniajacy sie wyrafinowanym okrucienstwem wobec Zydow. Reakcja Niemcow byla szybka i barbarzynska. Nazajutrz przybyla do ghetta ekspedycja karna, ktora powiesila 11 milicjantow na balkonach domu przy ul. Lokietka, wylapala przy pomocy komendanta Julagu Grzymka na chybil trafil okulo 1.500 osob i zawlokla ich na Piaski, gdzie zgineli wsrod wymyslnych tortur. Ponadto SS-mani przeprowadzili akcje karna w obozie przy ul. Janowskiej, podczas ktorej zabili okolo 200 osob. W pierwszych dniach czerwca 1943 rozpoczela sie ostateczna likwidacja ghetta. Akcja ta zostala przeprowadzona ze szczegolnym okrucienstwem. Niemcy nie odwazyli sie zblizyc do domow zydowskich, obawiajac sie zbrojnego oporu. W istocie tym razem w kilku wypadkach mozna bylo zanotowac wypadki meznego. zbrojnego oporu. Wielka ilosc Zydow pochowala sie w zawczasu przygotowanych, dobrze zamaskowanych i zabezpieczonych bunkrach. Niemcy oblewali domy i kryjowki zydowskie benzyna, podpalali je i dopiero potem urzadzali poscig za wyskakujacymi z ognia Zydami. Pewnej, niewielkiej ilosci Zydow udalo sie ukryc w kanalach i przetrwac tam kilka miesiecy. Dzieci Niemcy „likwidowali" przez rozbijanie glowek o mur lub latarnie, wzglednie przez wrzucanie ich zywcem do ognia, lub strzelanie. Ponadto mlodziez hitlerowska cwiczyla sie na dzieciach zydowskich w strzelaniu do zywego celu. Czesc mezczyzn wyslano do obozu przy ulicy Janowskiej (okolo 7.000), gdzie slabych zlikwidowano, a silniejszych wlaczono do brygad pracy. Po zlikwidowaniu ghetta pozostalo we Lwowie jeszcze bardzo niewielu Zydow, skoszarowanych w miescie, w kilku instytucjach wojskowych, oraz kilkanascie tysiecy w obozie janowskim. Pozatym pewnej ilosci Zydow udalo sie ujsc oprawcom niemieckim, prziez ukrycie sie w zawczasu przygotowanych schowkach, u przyjaciol niezydowskich, wzglednie prowadzac zamaskowany zywot na tzw. „papierach aryjskich". Zydzi na „papierach aryjskich" byli stale tropieni i wylapywani przez niemieckie i pomocnicze miejscowe organa policyjne i nekani przez najrozmaitszego rodzaju miejscowych szantazystow. Zlapanych Zydow wywozono do obozu przy ulicy Janowskiej i tu mordowano. Dzienne zniwo takich ofiar bylo bardzo obfite. Bywaly dnie, kiedy w rece Niemcow wpadalo po kilkadziesiat, a nawet ponad sto takich ofiar. W rezultacie, liczba ukrytych Zydow topniala z dnia na dzien. Po wyzwoleniu Lwowa przez zwycieska Armie Czerwona w dniu 21 lipca 1944 okazalo sie, ze zaledwie kilkuset Zydow lwowskich (823 osob wedle cyfr scisle sprawdzonych przez prezesa Tymczasowego Komitetu Zydowskciego we Lwowie Dra Dawida Sobla na podstawie zgloszen odnosnych osob w Komitecie) uchowalo sie przy zyciu we Lwowie. IIIWe Lwowie istnialy za czasow niemieckiej okupacji trzy glowne miejsca masowej kazni i mordowania ludzi. Wedle obliczen, dokonanych po dokladnych ekspertyzach, po zbadaniu miejsc zbrodni i przesluchaniu swiadkow przez Nadzwvezaina Panstwnwq Komisje Sledca ZSRR dla zbadania zbrodni hitlerowskich we Lwowie (pelny tekst komunikatu Komisji ogloszony w „Prawdze Nr 307, Moskwa.23.12 1944) zginelo w tych trzech miejscac kazni za czasow okupacji niemieckiej okolo 540.000 ludzi, a mianowicie: 1) na cytadeli zaginelo okolo 140.000 ludzi, glownie jencow sowieckich. 2) w lesie lesienickim (Lesienice — wies polozona za Lwowem na trakcie Lyczakowskim w drodze do Winnik i Tarnopola) rozstrzelali Niemcy ponad 200.000 osob, przewaznie Zydow. 3) W okolicach obozu przy ulicy Janowskiej i w samym obozie zamordowali Niemcy ponad 200.000 ludzi, prawie wylacznie Zydow. Glowne miejsce masowych mordow znajdowalo sie w t.zw. „dolinie smierci", polozonej w odleglosci okolo pol km od obozu, miedzy cmentarzem zydowskim, a tzw. Gora Stracenia. („Hycla Gora") u stop Kortumowej Gory. Jasnym jest, ze liczba 540.000 ofiar obejmuje nie tylko Lwowian. W lwowskich kazniach ginely dziesiatki tysiecy ludzi sprowadzonych tu w tym celu z prowincji. W szczegolnosci oboz przy ul. Janowskiej (zwany pokrotce obozem „janowskim") sluzyl jako oboz przejsciowy (Durchgangslager) i oboz zaglady dla wielotysiecznych rzesz zydowskich z miast i miasteczek „dystryktu Galicja". Dzieje tego obozu — to dzieje martyrologii bardzo znacznej czesci Zydostwa lwowskiego i calego szeregu osiedli i skupien zydowskich. Za rogatka Janowska we Lwowie przy ulicy Janowskiej 134 miescily sie zaklady fabryczne, ktore przed wojna natezaly do Zyda Steinhausa. W zakladach tych po wejsciu Niemcow do Lwowa zainstalowaly sie niemieckie zaklady zbrojeniowe (Deutsche Ausrustungswerke — w skrocie D.A.W.) Zaklady D.A.W. pozostawaly pod zarzadem formacji SS. Poniewaz legitymacja pracy w tych zakladach uchodzila za „dobra" tzn. chronila od lapanek ulicznych i innych niemilych niespodzianek, Zydzi zaczeli sie dobrowolnie zglaszac do pracy w D.AW. Z czasem Arbeitsamt przydzielil tu rowniez ze swej strony pewna ilosc robotnikow zydowskich, i oprocz tego SS-owcy codziennie lapali Zydow na ulicach miasta dla D.A.W. W ten sposob liczba robotnikow zydowskich doszla juz we wrzesniu do 350 osob. Z koncem wrzesnia 194I wybudowano nowe baraki i otoczono je drutem kolczastym. 1 pazdziernika kierownik D.A.W. SS-Haupsturmfuhrer Fritz Gebauer, rodem z Berlina, zwolal wszystkich zydowskich robotnikow na apel i oswiadczyl im: „ab heute bleibt ihr da!" („od dzis pozostajecie tutaj"). Kilka dni potym zaczeto caly teren D.A.W. otaczac drutem kolczastym. Dla pilnowania terenu zbudowano budke obserwacyjna, w ktorej pelnilo straz dwoch SS-manow z karabinami maszynowymi. W ten sposob powstal oboz „janowski". Piecze nad obozem mieli SS-owcy pod kierownictwem Schlippego, Stellwerka i Soernitza. Ten ostatni chodzil zazwyczaj ze swym nieodlacznym psem Aza, wytresowanym specjalnie w rozszarpywaniu ludzi (na podstawie pamietnika Ireny Szajewicz o obozie janowskim). Od listopada 1941 r. oboz definitywnie nabiera charakteru obozu pracy przymusowej: Obozowcy sa pilnie strzezeni, wszelki kontakt ze swiatem zewnetrznym ustaje. Faktyczne kierownictwo obozu przechodzi z rak Gebauera, ktory pozostaje nadal szefem D.A.W. w rece Obersturmfiihrera Rokity i groznego kata Gustawa Willhausa z Saarbrucken (od 2 marca 1942 roku). Byly grajek kawiarniany to „esteta", lubujacy sie w zadawaniu wyrafinowanych i „subtelnych" tortur fizycznych i moralnych, Obersturmfuhrer Rokita (od kwietnia 1942 r.) Scharfuhrer Kolanko (z Raciborza na Slasku), Oberscharfuhrer Wolfgang von Mowinkel, mlodociany sadysta 20-letni szef wydzialu sledczego Heine (vel Heinen), ostatni szef obozu Hauptsturmfiihrer Franz Warzog, SS-man Bencke (volksdeutsch),byly kierownik „Julagu" Hainisch i inni to galeria okrutnych, zbrodniczych oprawcow. Wedle ogloszonych w prasie, lecz trudnych do sprawdzenia wersji, istnialo w Niemczech t.zw. Jagdkommando tj. szkola, zalozona z polecenia Hitlera dla szkolenia kierownikow obozow smierci i kierowana przez oslawionego Dra Dirlewangera. W szkole tej ponoc wyksztalcono 60 najgorszych katow i z posrod tych 60 wyslano do Lwowa dziesiatke dla kierowania lwowskim obozem przy ulicy Janowskiej (Wlodzimierz Bielajew: „Dzialo sie to we Lwowie". Czerwony Sztandar Nr 54, Lwow 25 pazdziernik 1944 r.). Pozniejsze badania wykaza, ile prawdy zawiera w sobie ta wersja, ktora notujemy z obowiazku. Niewatpliwie jest ona cenna wskazowka, poszlaka, ktora z czasem doprowadzi do pelnego ujawnienia ukrytych sprezyn niemieckiego mechanizmu niszczenia ludzi i lamania ich uprzednio fizycznie i moralnie, przez caly system dokladnie i naukowo obmyslanych tortur. Od czasu do czasu czesc SS-owskiej zalogi obozowej otrzymywala rozkaz odejscia na front. Poniewaz oboz rozrastal sie coraz bardziej, niemieckie wladze zaczely kompletowac straz obozowa, szczegolnie, jesli idzie o szeregowcow i nizsze szarze, elementem nieniemieckim. Przybywaly do obozu oddzialy, zlozone z wegierskich SS-owcow, ukrainskiej milicji, rosyjskich bialogwardzistow i volksdeutschow. Dla oddzialow, zlozonych z elementow tubylczych, utarla sie nazwa „Askarow” (nazwa ta oznaczano dawniej w koloniach niemieckich w Afryce policje pomocnicza, zlozona z tubylcow). Oboz rozrastal sie coraz bardziej, jak olbrzymi polip, wyciagajacy swe macki po coraz nowe ofiary. Obok stalej, wielotysiecznej rzeszy wiezniow, pracujacych tu az do swej zaglady, przeplywaly przez oboz setki tysiecy ludzi, przeznaczonych do natychmiastowego transportu do Belzca. Byli to zarowno Zydzi lwowscy jak i prowincjonalni. Pierwsze transporty z prowincji zaczely naplywac wczesna wiosna 1942 r. tak np. z poczatkiem kwietnia przybyl duzy transport z Grodka Jagiellonskiego, w maju i w czerwcu z Przemysla, w lipcu z Drohobycza i td. W obozie zostawiono z nich przy zyciu tylko wybranych, silnych, zdrowych mezczyzn. Drobnymi partiami przybywali do obozu rowniez Zydzi - obywatele Czechoslowacji, Wegier, Jugoslawii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Stanow Zjednoczonych AP zazwyczaj dla natychmiastowej likwidacji. Ile w sumie ofiar przeplynelo przez oboz - nie sposob ustalic. W sledztwie, przeprowadzonym przez Nadzwyczajna Komisje Sledcza ZSRR stwierdzono, iz conajmniej 200.000 osob zgladzono w okolicach obozu Janowskiego, a drugie tyle w lesie lesienickim. Mozna przyjac, iz znaczna czesc tych ofiar to byli robotnicy obozu janowskiego. Trudno ustalic rowniez liczebnosc obozu w poszczegolnych okresach jego istnienia. Jedyna urzedowa cyfra, to notatka w urzedzie statystycznym niemieckiego naczelnika miasta Lwowa („Stadthauptmanna"), ktora podaje na dzien 1 marca 1943 (w tym dniu Niemcy urzadzili we Lwowie prowizoryczny spis ludnosci) stan liczebny 15.000 Zydow w obozie. Z poczatku oboz byl przeznaczony tylko dla mezczyzn. Gdy rozpoczely sie wielkie akcje - utworzono odrebny oddzial kobiecy, scisle odseparowany od oddzialu meskiego. Oboz zenski utworzono w marcu 1943 roku. Zaczatek tego obozu stworzyl pierwszy transport 70 kobiet z akcji likwidacyjnej w Zolkwi, ktore przydzielono do pracy w D.A.W., w nowozalozonej trykociarrni. W obozie meskim obozowcy byli podzielani na najrozmaitsze kategorie, z ktorych kazda byla inaczej traktowana. Najlepiej ,,powodzilo sie" zydowskiemu pomocniczemu personelowi biurowemu, druga kategorie stanowili fachowcy (inzynierowie, technicy, rzemieslnicy), trzecia czarnorobociarze, do ktorych nalezala miedzy innymi cala inteligencja. Czarnorobociarze mieli najgorsza, czesto oglupiajaca i bezmyslna prace, byli niemilosiernie bici i wyszydzani, mieli najgorsze baraki. Wszystkie baraki byly drewniane, bardzo brudne i zawszone, bez piecow, w zimie nieogrzewane. .Spalo sie na dlugich, zbitych ze soba deskach, bez poscieli, a nawet bez kocow do nakrywania sie. W zwiazku z intesywnymi akcjami 1942 roku oboz byl kilkakrotnie powiekszany. Pierwsza, na wieksza skale przeprowadzona rozbudowa obozu miala miejsce w marcu 1942 roku, rownolegle z akcja marcowa we Lwowie. Kierowal rozbudowa docent lwowskiej politechniki inz. Griffel, (wynalazca t.zw. „stali gryflowskiej"). Goraczkowa rozbudowa trwala nadal latem 1942 r. az do akcji sierpniowej. Wiezniowie obozu janowskiego byli tepieni najrozmaitszymi sposobami. Obok niezmiernie wytezajacej i ciezkiej 10-l2-godzinnej pracy - codzienne bicie i znecanie sie wyczerpywalo do ostatka sily wiezniow. Willhaus wymyslil dla obozowcow t.zw. witaminy BOD. (B. - belki, C. - cegly, D. - deski). Obozowcom po ciezkiej calodziennej pracy kazano „na dodatek''' ladowac na siebie ciezkie cegly, deski lub belki i biec z nimi pedem (im Laufschritt) tam i z powrotem (przewaznie z dworca Kleparowskiego do obozu lub z powrotem). Glod toczyl i niszczyl organizm obozowcow. Glowna podstawe wyzywienia obozowcow stanowil chleb. Dzienna racja wynosila 1/8 czesc bochenka chleba, wagi 1,30 kg, tzn. okolo 15 - 16 dkg. Ale personel, dzielacy chleb, dopuszczal sie rozmaitych naduzyc, ponadto przy krajaniu lepkiego i lichego chleba powstawalo naturalne manco, tak iz obozowiec otrzymywal w praktyce nie wiecej jak 10 dkg dziennie. Do tego dochodzila rano zimna kawa. a w obiad zupa bardzo wodnista, zaprawiana z rzadka liscmi kapusty, krupami, a bardzo rzadko odrobina miesa. Bywaly okresy, kiedy zupa ta byla zupelnie nie do jedzenia. Tak np. zima 1941/42 r. gotowano z przemarzlych, nieobranych i nieoplukanych kartofli, ktore lezaly tam, gdzie SS-wcy zalatwiali swoje potrzeby fizjologiczne. Ta obmierzla lura cuchnela moczem i tylko wyglodzeni obozowcy mogli sie zdobyc na jej konsumowanie. Innym razem kucharz obozowy sporzadzil zupe z padliny chorego konia. Prawie wszyscy konsumenci tego specjalu zachorowali, a kilku nawet zmarlo. Nieszczesne zony, matki i corki obozowcow staraly sie ukradkiem przemycic nieco pozywienia, wystawaly caly dzien pod obozem, by coskolwiek podac przy nadarzajacej sie okazji. Takie wystawanie pod obozem bylo bardzo niebezpieczne gdyz SS-owcy bili i strzelali. Z czasem zlikwidowano zupelnie te forme pomocy. Jesienia 1941 zorganizowal sie przy Radzie Zydowskiej Komitet Pomocy Obozowcom. Za cene kosztownych podarunkow dla Gebauera i jego zony udalo sie uzyskac pozwolenie na przysylanie paczek dla obozowcow dwa razy tygodniowo. Ale paczki rzadko kiedy docieraly do obozowcow. Czesto SS-owcy rozkradali je, za lada pozorem konfiskowali je tytulem kary, a czasami dla zabawy, w oczach glodnych obozowcow rzucali zawartosc paczek swym psom. Lecz w r. 1943 nawet te skape dostawy z zewnatrz ustaly zupelnie. Jedynie nieliczna grupa obozowcow, posiadajaca duze zasoby pieniezne potrafila, mimo wszelkich zakazow, przekupic straz obozowa i uzyskac dla siebie potrzebne srodki zywnosci. Ale byly to nieliczne wyjatki. Glownym zrodlem „nielegalnej aprowizacji" stal sie z czasem przemyt, uprawiany - nieraz z narazeniem zycia - przez brygady robocze, wysylane do prac na miasto, jak np.: „Reinigugnskommando" (czyszczenie kanalow, klozetow, zbiorka smieci i td.), „Treuhandstelle" (rzemieslnicy, fachowcy, uzywani do naprawiania rozmaitych instalacji domowych), „Ostbahn" (brygada zatrudniona przy pracach na kolei zelznej), „Bahnwerke" - West (brygada kolejowa) i inne. (Wspomnienia I. Szajewicza i G. Tafieta). Istna plaga dla obozowcow byl antysanitarny stan obozu. Na poczatku nie bylo w ogole w obozie latryn. Potem bylo ich 40 na 5.000 osob. Z umywalni przez dluzszy czas Gebauer nie pozwalal korzystac, jako kare za to. ze jej budowa nie zostala na czas wykonczona. Mydla obozowcy nie otrzymywali, ale za brud stosowano drakonskie kary. Tak np. pewnego dnia w 20-kilkustopniowy mroz zarzadzil Gebauer apel obozowcow, wybral sposrod nich 5 i za brud kazal im sie zanurzyc nagim w beczce z zimna woda tak dlugo, az zamarzli na smierc. Mimo tego rodzaju zarzadzan „sanitarnych" brud i zawszenie obozu byly potworne. Czasami zabierano obozowcow do odwszalni przy ulicy Balonowej, pozniej urzadzano raz na dwa tygodnie kapiel w lazni przy ulicy Zrodlanej, lub w lazni przy ulicy Szpitalnej. Kapiel byla sui generis udreka; bito i katowano za lada uchybienie. Plonem kazdej kapieli bylo kilkanascie nowych trupow, ludzi zamordowanych w trybie „dyscyplinaruo-doraznym". Na odwszenie obozowcow te kapiele nie mialy oczywiscie zadnego wplywu, gdyz lachmany, zdejmowane przed kapiela nie byly dezynfekowane. W rezultacie szerzyly sie choroby, a w szczegolnosci tyfus plamisty. W miesiacach: wrzesniu, pazdzierniku i listopadzie 1942 r. szalala szczegolnie grozna epidemia tyfusu, ktora pochlaniala dziennie okolo 50 osob (wedle danych Dra Zwillinga). Glownym srodkiem leczniczym, stosowanym przez straz obozu, bylo rozstrzeliwanie chorych. Czasami, gdy dla chorych szkoda bylo kuli, wyrzucano ich poza druty obozowe, skazujac na meczarnie powolnego konania. Nikomu nie wolno bylo zblizyc sie do takich chorych pod kara smierci lub potwornego katowania. Skutek byl ten, iz wiekszosc chorych ostatkiem sil symulowala zdrowych. Bywaly wypadki, iz chorzy pracowali przy ciezkich warunkach pracy obozowej, majac do 40 stopni goraczki. I - charakterystyczne dla granic wytrzymalosci natury ludzkiej i napiecia woli dla zycia u obozowcow - bywaly wypadki, i to nie rzadkie, ze chorzy wychodzili obronna reka z tej strasznej proby i zostawali przy zyciu! Dzieki staraniom Rady Zydowskiej i Komitetu Obozowego, dzieki sutym podarunkom, nieszczedzonym kierownictwu obozu, udalo sie uzyskac prawo przenoszenia obloznie chorych do miasta, gdzie w szpitalu zydowskim naczelny lekarz Dr Maksymilian Kurzrock urzadzil dla nich osobny budynek i otoczyl ich troskliwa opieka. Lecz z czasem i to ulatwienie zostalo skasowane, gdyz wladze obozowe urzadzily „szpital" przy obozie. Byl to zupelnie nieurzadzony, surowy barak, w zimie nieopalany, gdzie chorzy lezeli niemal zupelnie bez opieki. Przecietnie dwa razy na miesiac wpadali SS-owcy: Brombauer i Birmann na selekcje, w rezultacie ktorej kilkunastu najciezej chorych zabierano na smierc. Atmosfera zgrozy i meczenskiej smierci wisiala nad obozowcami. Codzienne prawie apele - urzadzane czesto nagle wsrod nocy - byly orgiami sadyzmu rozpasanych i pijanych hitlerowcow. W obozie urzadzono cos w rodzaju „placu zgrozy i tortur". Tu wieszano na palach glowa w dol, zwiazanych za rece i nogi „winowajcow" (wiszacych tak, jak zwierzyna na kiju), az skonali w niewypowiedzianych mekach. Inna, bardzo „pomyslowa" kara bylo owijanie drutem kolczastym nagich ludzi i zostawianie ich w takim stanie przez kilka dni w pozycji stojacej. Za lada przewinienia wymierzano kare chlosty na golym ciele, . zazwyczaj w tak zw. tokarni: dawano od 50-200 razow, a nieraz zatlukiwano na smierc. Kobiety wieszano za wlosy. Calym brygadom kazano stac nago na bacznosc przez kilka dni, dniem i noca — w skwarze slonecznym i nocnym chlodzie do zupelnego wyczerpania. Niektorzy hitlerowscy oprawcy mieli swoje ulubione wymiary kary. A wiec: Gebauer ze szczegolna rozkosza dusil delikwentow, owijajac im swoj szalik dookola szyi; wspominalismy juz o wypadku, gdy kazal zamrozic kilku wiezniow; zdaje sie, iz nie byl to wypadek odosobniony. „Specjalnoscia" Heinego bylo przewiercanie cial wiezniow palka lub zelaznym pretem; kobietom wyrywal paznokcie. Pasja Willhausa bylo strzelanie do zywego celu; dla zabawy lub sportu strzelal bez zadnego ostrzezenia do tlumu obozowcow przy umywalni, przy kotle kuchennym; z balkonu swej willi urzadzal „swiateczne" polowania na obozowcow, przy czym sekundowala mu w tym jego zona Otylia, a mala ich coreczka Heike, klaszczac w dlonie, podziwiala trafnosc strzalow swoich rodzicow. Obok zadawania tortur lubowali sie hitlerowcy w szyderstwach i bezlitosnym naigrywaniu sie ze swych ofiar. Dla ilustracji - oprocz, wyzej wspomnianej historii paczek zywnosciowych - warto przytoczyc jeszcze nastepujacy epizod: W marcu 1943 r., po drugiej akcji likwidacyjnej w Jaworowie, przywieziono miedzy innymi do obozu rabina jaworowskiego i szocheta (rzezaka rytualnego). Pozostawiono im brody i kazano im codziennie rano, przed wyruszeniem brygad do pracy, tanczyc z otwartym parasolem na specjalnym podwyzszeniu, wsrod smiechu i kpin hitlerowcow. (Ze wspomnien G. Taffeta). Rozmaite wydarzenia szczegolnej wagi lub rocznice byly w odpowiedni sposob obchodzone przez SS-owcow. W dniu urodzin Hitlera 20 kwietnia 1943 r. Willhaus wybral 54 obozowcow-Zydow i wlasnorecznie ich zastrzelil. Dzien ustapienia Mussoliniego (25 lipca 1943 r.) zostal w obozie uczczony w niesamowity sposob. Jeden z gestapowcow przystapil do mlodego, zdrowego zydowskiego chlopaka, ktory mu sie wlasnie uklonil i oskarzyl go o to, ze w jego uklonie nie bylo naleznego szacunku, lecz ukryta ironia i radosc (Schadenfreude) z powodu upadku Mussoliniego. Za to Zyd musi poniesc zasluzona kare. Bogu ducha winnego chlopca powieszono za nogi na szubienicy, glowa w dol, wycieto mu czlonek meski i wlozono do ust. Ciaglymi kopniakami w brzuch powodowano zwiekszony naplyw krwi do glowy. Chlopak umarl wsrod nieslychanych katuszy. Te wszystkie metody usmiercania nie wystarczaly Niemcom, jako zbyt powolne. Co pewien czas zabierano po kilka tysiecy obozowcow na „Piaski", na stracenie. „Selekcja" przy tego_rodzaju „akcji" odbywala sie zazwyczaj w sposob nader prosty. Urzadzano t.zw. „bieg smierci". Masa biegnacych skazancow byla obstawiona z obu stron szpalerem SS-manow, ktorzy biegnacym podstawiali nogi lub karabiny, bili ich po glowach, strzelali do nich itp. Kto sie potknal i upadl — bywal odstawiany na bok, do uprzednio juz przygotowanej grupy „bezapelacyjnych stracencow" - tzn. chorych, kalek i wyczerpanych strzepow ludzkich - i szedl wraz z nimi na „piaski". W obozie byla orkiestra, zlozona z obozowcow. Dyrygentem byl Leon Striks, wsrod czlonkow orkiestry byli wybitni muzycy jak kompozytor Jakob Mund i Jozef Herman. Z inicjatywy „melomana" Rokity ulozyli muzycy obozowi „tango smierci". Odtad kazdej grupie, odsylanej na smierc, odgrywala orkiestra te makabryczna kompozycje. Jedna z ostatnich masowych akcji w obozie odbyla sie 25 maja 1943 roku. Zlikwidowano wtedy okolo 6.000 obozowcow. W owym czasie Niemcy coraz intensywniej zacierali slady swych zbrodni. W tym celu stworzyli sposrod obozowcow t.zw. „brygade smierci", zlozona ze stukilkudziesieciu Zydow. Brygada ta pod surowa i scisla straza niemieckiego oddzialu Sluzby Specjalnej (Sonderdienst) Nr 1005 zajmowala sie odkopywaniem i paleniem trupow, oraz zacieraniem wszystkich sladow zbrodni niemieckich. Rownoczesnie z ostateczna likwidacja obozu wybuchl dnia 20 listopada 1943 r. Bunt w „brygadzie smierci". Tylko niewielu smialkom udalo sie zbiec, reszta zginela. Po wymordowaniu resztek zydowskich obozowcow, oboz nie zostal zlikwidowany. Przebywalo w nim nadal kilkuset obozowcow Polakow, Ukraincow i volksdeutschow. W maju 1944 r. byla jeszcze drobna grupa okolo 40 zydow w obozie. Byli to przewaznie Zydzi zlapani na miescie po „stronie aryjskiej"', ktorym, jako fachowcom w drodze laski zamieniono kare smierci na pobyt w obozie. Pracowali jako krawcy, szewcy, kusnierze, elektrotechnicy, w pralni, prasowalni, przy robotach ogrodowych itd. W czasie wielkiego nalotu lotnictwa sowieckiego na Lwow (kwiecien 1944) i spowodowanego nim zamieszania, 15 Zydow ucieklo z obozu. Reszte wywiezli Niemcy w czasie ewakuacji na zachod i tu czesc z nich uciekla w okolice Dobromila i Grzybowa. Po buncie „brygady smierci" Niemcy kontynuowali palenie trupow w lesie lesienickim. Roboty te trwaly do stycznia 1944. Lecz mimo wszystko nie udalo sie zbirom hitlerowskim zatrzec sladow zbrodni, niebywalych w dziejach ludzkosci. Nieublagana Nemezis, ktora wytracila krwawy topor z rak faszystowskich, odslania obecnie ponure tajemnice ich zbrodniczej dzialalnosci. Sledztwa i badania historyczne wywlekaja na swiatlo dzienne potwornosci i okrucienstwa, za ktore cala ludzkosc domagac sie bedzie zasluzonej kary dla zwyrodnialych sprawcow tylu tragedii i nieszczesc. ***Zaglada Zydostwa lwowskiego to nie tylko potworny akt wytepienia fizycznego okolo 130.000—150.000 ludzi, lecz zarazem cios, jeden z wielu, wymierzonych przez hitlerowska barbarie w serce cywilizacji ludzkiej. Hitlerowska mania mordowania przyniosla, obok innych szkod materialnych i moralnych, powazny uszczerbek ludzkiej cywilizacji i kulturze. W hekatombach ofiar, poniesionych przez Zydostwo lwowskie nie brak nazwisk, ktore zlotymi zgloskami zapisaly sie w dziejach kultury ludzkiej. W naszych „czasach pogardy", gdy obronca „potwora z Belsen" Anglik mjr. Windwood mial odwage wyrazic sie na procesie w Luneburgu, ze ,,w obozach niemieckich przebywaly szumowiny z ghett srodkowej Europy", niechaj ta lista zydowskich przedstawicieli kultury, literatury, nauki i sztuki, zamordowanych przez. Niemcow w „jednym z ghett wschodniej Europy" sluzy za najwymowniejszy argument i dokument, przeciwko tego rodzaju opiniom i pogladom. Oto lista zamordowanych przez Niemcow we Lwowie zydowskich przedstawicieli sztuki i nauki: Naukowcy: wybitny prawnik europejskiej slawy prof. Maurycy Allerhand, matematycy - prof. Szym. Auerbach, docent Stenrbach, antropolog Dr S. Czortkower, germanisci - prof. Herman Sternbach. Dr Izydor Berman, Spaet, filologowie klasyczni - prof. Marian Auerbach, Dr Jakob Handel, Schulbaumowna; psychologowie — Dr Leopold Blaustein, Dr Igiel, filozof prof. Dr Stefan Rudnianski; polonisci — Dr Wilhelm Barbasz i Wlodzimierz Jampolski; fizycy i matematycy — doc. Fuchs, doc. Griffel, docenci Instytutu Nauk Judaistycznych w Warszawie Dr Izrael Ostersetzer i Dr Mojzesz Goliger; historycy — Dr Jakob Schall, mgr Feliks Hafner, Izachar Madfes, filolog zydowski Dr Jakob Witler {zmarl z glodu), orientalista Dr Leon Gutman, historyk literatury Ozjasz Tilleman, bibliotekarz Jehuda Kohn, muzeolog i zbieracz Dr Maksymilian Goldstein; pedagogowie — Dr Izachar Reiss, dyr. Abraham Roth, Sens Taubes, Siwek, pedagog i zasluzona dzialaczka spoleczna Dr Cecylia Klaftenowa. Przedstawiciele palestry(мира юстиции): Dr Lejb Landau, Dr Henryk Landesberg, Dr Anzelm Lutwak, Dr Leon Chotiner, Dr Maks Schaff, Dr M.Achser, Dr E. Scherzer i t.d., i td. Wybitni lekarze i profesorowie medycyny: prof. Adolf Beck, Dr Allerhand, stomatolog, prof. weterynarii Gizelt, Dr Ruff, chirurg, prof. Dr Reiss - okulista, bakteriolog doc. Fleck, Dr Zion - okulista, Dr Willner, Dr Schneider - internista, Dr Adolf Rosmarin i wielu innych. Literaci zydowscy i hebrajscy: Dawid Konigsberg (tlumacz „Pana Tadeusza" na jezyk zydowski), Jankiel Schudrich, Grun, Sanie Friedman, Izrael Weinlos, Debora Vogel-Barenbluetowa, Daniel Ihr, S. I. Imber (zginal w Jeziernej), Alter Kachme (zginal podczas ucieczki ze Lwowa, zamordowany w okolicach Tarnopola przez niemiecka i ukrainska policje), Mojzesz Feld, Zygmunt Schorr. Polscy literaci i krytycy literaccy: Maurycy Szymel, Dr Henryk, Balk (popelnil samobojstwo), Aleksander Dan, Halina Gorska, Ludwik Roth, Dr Drezdner. Publicysci i dziennikarze: Szulim Rettich, Bencijon Ginsberg, Szalom Spiegel, (dyrektor ITA we Lwowie), Z. Reich, Henryk Hescheles, Abraham Bratt, Naftali Hausner, Dr Adolf Kruman, Dr Morus Sobel, Dr Henryka Fromowicz-Stillerowa, senator Jakub Bodek, senator Dawid Schreiber i inni. W dziedzinie sztuki i teatrologii: dyrygenci - Jakob Mund, Marceli Horowitz, Alfred Stadler. Muzycy - Leonid Striks, Leon Zak, Eward Steinberger, Leon Eber, Jozef Herman, Hildebrand, Breier. Profesorowie konserwatorium - wybitny pianista Leopold Munzer, Marek Bauer, Artur Hermelin. spiewak operowy Feller. Malarze - Leon Erb i Fritz Kleinman. Rabini - Dr Jecheskiel Lewin. Izrael Leib Wolfsberg, Mojzesz EIchanan Alter, Natan Leiter, Szmelke Rapaport, Samuel Rapaport, Dr Kalman Chameides. |