Rok z ojcem Dolindo 2025

Page 1


ROK Z OJCEM DOLINDO 2025

Panie Jezu, zdaję się na Ciebie

opracował ks. Marcello Stanzione

przełożyła Anna Gogolin

Wydawnictwo Esprit

Originally published under the title O GESÙ MI ABBANDONO A TE

© 2023 Piero Gribaudi Editore srl

Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2024

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2024

All rights reserved

Projekt okładki: © Małgorzata Bocian

Materiały okładkowe i środka: archiwum Grazii Ruotolo (zdjęcie o. Dolindo), ilustracje Thomasa Hardy'ego do książki

Wessex Poems and Other Verses, wydaw. Harper & Brothers

Publishers, 1898 / Photos by Birmingham Museums Trust, licensed under CC0

Redakcja: Justyna Jagódka

Korekta: Krystyna Stobierska

Layout i skład: Magdalena Rząsa

ISBN 978-83-68144-54-3

Wydanie I, Kraków 2024

Druk i oprawa: Drukarnia im. A. Półtawskiego

Wydawnictwo Esprit sp. z o.o.

ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków tel. / fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19

e-mail: [email protected] [email protected] [email protected] Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl

Wprowadzenie

Ksiądz Dolindo (1882–1970) był piątym z jedenaściorga dzieci Raffaele Routolo, matematyka, i Silvii Valle, która wywodziła się z podupadłej rodziny arystokratycznej hiszpańskiego pochodzenia. Przyszedł na świat w Neapolu, w dzielnicy o nazwie Forcella. Małżeństwo jego rodziców nie wytrzymało próby czasu i skończyło się bolesną separacją. W dużej mierze przyczyniła się do tego obcesowość męża, a także jego niepoprawne skąpstwo, które kłóciły się z wielkopańskimi przyzwyczajeniami i wrodzoną łagodnością żony.

W obszernej, dwutomowej autobiografii ksiądz Dolindo wyjawił, że imię, znaczące tyle co „ból”, zostało mu nadane z woli ojca i że było ono w pewnym sensie prorocze: cierpienie (spowodowane nagminnymi upokorzeniami, a także nędzą i głodem) towarzyszyło księdzu na każdym etapie życia, nie wyłączając czasu spędzonego w seminarium ani lat kapłańskiej posługi.

Ksiądz Dolindo miał okazję poznać Świętego Pio z Pietrelciny, do którego często bywał porównywany,

lecz o ile ten drugi nosił znaki męki Chrystusa na ciele, o tyle pierwszy przechowywał je w duszy, czym zyskał sobie przydomek „nowego apostoła wewnętrznego bólu”. Obaj byli ustawicznie atakowani przez Święte

Oficjum i przez pewien czas nie mogli odprawiać Mszy Świętej; obaj posiadali również dar proroctwa i chary­

zmat bezwzględnego posłuszeństwa Kościołowi, a ponadto umieli z najgłębszą pokorą podporządkowywać się woli Bożej.

Jako Dain Cohenel ksiądz Dolindo poświęcał się wytężonej działalności literackiej (jego najsłynniejszym dziełem jest liczący aż trzydzieści trzy tomy Komentarz do Pisma Świętego). Poza tym był utalentowanym śpiewakiem i organistą, wybornym kaznodzieją, wreszcie sługą Bożym, który przeżył całe życie w ubóstwie, troszcząc się o bliźnich. Na sercu leżał mu zwłaszcza los najuboższych mieszkańców Neapolu. Spędził w tym borykającym się z wieloma problemami mieście większą część swojego życia, pełniąc posługę w kolejnych parafiach, do których go posyłano. Jego dni rozpoczynały się o wpół do trzeciej nad ranem, a kończyły przed północą. Spędzał je na odmawianiu różańca i innych modlitw, na badaniu Biblii i świętych pism, na niestrudzonym wspieraniu każdego, kto prosił go o pomoc. Nieraz biegł do chorych i ubogich w środku nocy, w deszcz i niepogodę, nie

pamiętając o własnych dolegliwościach – ani tych przewlekłych, ani przejściowych.

Założył Apostolat Prasy. Franciszkanie Niepokalanej po dziś dzień troszczą się o rozpowszechnianie jego pism. Poza tym wychował liczne córki duchowe, które za jego wskazaniem docierają do osób nieczułych na wezwanie Boga i zajmują się kształceniem młodych. Znany przede wszystkim z Aktu oddania się Panu Jezusowi (przeciw niepokojom i zmartwieniom), a także z tego, że z dużym wyprzedzeniem przewidział wstąpienie Jana Pawła II na tron Piotrowy, został włączony w poczet tych nielicznych wybrańców, którzy cieszyli się przywilejem w postaci bliskiej relacji z Jezusem, Matką Bożą i niektórymi świętymi, na przykład Świętą Gemmą Galgani. Jako neapolitańczyk z krwi i kości żartobliwie mówił o sobie „sciosciammocca”* – osoba, która nic nie znaczy wobec potęgi Boga Ojca, Jezusa i Ducha Świętego. Rozmiłowany w Matce Bożej, twierdził, że dzięki Jej wstawiennictwu otrzymał dar intelektu i mądrości, gdy jako seminarzysta borykał się nie tylko z trudnościami w nauce, lecz także z brakiem podstawowego przygotowania, który utrudniał mu dalsze studia.

* Dialektalne określenie osoby naiwnej, która z byle powodu popada w zdumienie [przyp. tłum.].

Zapadł na zapalenie płuc i 19 listopada 1970 roku zmarł w opinii świętości. Świadectwa tejże święto­

ści oraz cudowne wydarzenia sprawiły, że staraniem franciszkanów Niepokalanej wszczęto proces beaty­

fikacji. Doczesne szczątki księdza Dolindo spoczywają w kościele Matki Bożej z Lourdes i św. Józefa dei Vec­

chi w Neapolu. Jego grób odwiedzają pielgrzymi z całego świata.

Oto co ksiądz Dolindo napisał w autobiografii na temat aniołów:

Kiedy miałem czternaście lat i posługiwałem do nabożeństwa, wyznaczono mnie do opieki nad lampką Najświętszego Sakramentu, żeby nie zgasła. Lamp­

ka często gasła i nie sposób było przewidzieć, kiedy dokładnie to się stanie. Za dnia czuwałem, zerkając

na nią od czasu do czasu, ale jak miałem zachować czujność w nocy? Pomodliłem się więc do Anioła Stróża, aby budził mnie w nocy, minutę przed zgaśnięciem lampki. Tylko minutę, bo – przyznaję to ze wstydem – nie chciałem tracić godzin snu. Minuta wystarczała, żebym wstał z łóżka i doszedł do kaplicy, gdzie przebywał Jezus w Najświętszym Sakramencie. Co noc czułem, jak rzeczywiście ktoś

budził mnie o różnych porach – wstawałem szybko i zastawałem powoli dopalającą się lampkę. Pewnej nocy poczułem, jak ktoś klepie mnie w prawe ramię, i usłyszałem wyraźnie ten głos, który do dzisiaj brzmi w moich uszach: „Dolindo, lampka…”. Dwa razy nie chciało mi się wstać, ociągałem się minutę i znajdowałem zgaszoną lampkę, która już kopciła. To był naprawdę mój dobry Anioł, budzący mnie minutę wcześniej. Moi współbracia, zdumieni, że zawsze zdążę podtrzymać płomień lampki, pytali: „Skąd wiesz, że lampka dogasa, skoro nie sposób dookreślić, jak długo będzie tlił się płomień?”. Odpar­

łem: „To proste: poprosiłem mojego Anioła Stróża, żeby budził mnie minutę wcześniej, a on mnie budzi”. Anioł nie wrócił nigdy więcej. Czy stało się tak dlatego, że zjawiska nadprzyrodzone wymagają wielkiej dyskrecji? A może dostrzegł we mnie cień próżności? Nie wiem, mogę się tylko uniżyć. Działo się to w Wielkim Tygodniu 1897 roku, a ja do tej pory czuję delikatny dotyk ręki na prawym ramieniu i łagodny głos, który przestrzega, starannie wymawiając sylaby: „Dolindo, lampka…”*.

* Por. D. Ruotolo, Nazwano mnie Dolindo, co oznacza ból. Autobiografia, tłum. A. Bałucka-Grimaldi, Kraków 2022, s. 62–63.

Ksiądz Dolindo we wszystkich swoich książkach pisał o aniołach; co więcej, utrzymywał, że to właśnie pewna niebieska istota kazała mu sięgać po pióro. Jego biografowie utożsamiali ją później ze Świętym Rafałem.

W jednym z biuletynów na temat aniołów, rozprowadzanych przez Apostolat Prasy, neapolitański „święty ksiądz” (jak zwykł go nazywać Święty Pio z Pietrelciny) perswadował:

O Panie, o Panie, jakżeż jesteś godzien podziwu w Twoich aniołach! Są ich miriady, miliardy miliardów, a każdy jest inny. Każdy stanowi osobny gatunek, szczególny hymn pochwalny ku czci Boga; każdy odpowiada za rozpowszechnianie się Jego mądrości, miłości, wielkości! […] Odczuwam wielką wartość życia aniołów i rozmyślam o nich w skupieniu, choć nie potrafię ubrać tego w słowa. Zdaje mi się, że widzę migotanie tysięcy świateł, a każde z nich jest piękne, żywe, pełne tego mądrego splendoru, który tak dalece przewyższa wspaniałą harmonię praw materii.

Nade wszystko wyczuwam w tych chórach miłość, która nie przygasa, nie rozmywa się, ale trawi jak ogień. Oni są heroldami Boga we wszechświecie. Im podlegają inne istoty; gwiazdy i stworzenia muszą uznać potęgę aniołów! Ach, kocham aniołów,

ponieważ oni kochają Boga, kochają Go bezgranicznie. Oto powód, dla którego zawsze otaczałem ich szczególną czcią: darzą Boga miłością! Nigdy nie odwracają się od Niego, trwając w cudownej pokorze i nieustającym posłuszeństwie, niestrudzenie szerząc Jego chwałę. […]

Kiedy dobry Jezus chciał nauczyć nas wypełniać Bożą wolę, dał nam jako wzór te niebiańskie stworzenia: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi!”. Aniołowie nie są nam obcy: żyją z nami, strzegą naszej duszy. Cudownie jest patrzeć, jak te wspaniałe duchy czuwają nad biednymi ziemskimi stworzeniami, aby obracać je na chwałę Boga i czynić zadość za ich niewierność. W nocy i za dnia, w radości i w smutku: anioł towarzyszy mi bezustannie, żeby mądra i wolna natura nie pozostała jałowa i żeby po odkupieniu owoc męki Jezusa nie został zaprzepaszczony. Ach, z jakimże poważaniem aniołowie czuwają nad naszą chrześcijańską naturą, nie mówiąc już o moim kapłaństwie! Oni wielbią potężnego Boga w naszym życiu, Boga, który stał się człowiekiem i zszedł pomiędzy nas, Boga będącego Miłością, która nas uświęca. I powtarzają bez ustanku: „Święty, święty, święty jest Pan Bóg Wszechmogący!”. My nie słyszymy tych głosów, ponieważ są to głosy mądrości, zawierzenia, miłości, nie

wolno nam jednak wątpić, że one rozbrzmiewają

przed obliczem Boga!

O chrześcijaninie, o chrześcijaninie, jak możesz upadlać i szpecić samego siebie, skoro wiesz, że anioł

zbiera owoc twojego żywota? Jak możesz kazać mu zbierać zgniłe owoce grzechu? Czy nie wstydzisz się swojego skalania wobec tak wielkiej czystości…?

Wierzę, że aniołowie doznają prawdziwej radości, gdy widzą, jak wypełnia nas Jezus Eucharystyczny!

Ach, jak wspaniała musi zdawać się im tajemnica, której wielkość tak dobrze widzą! Są tutaj, pogrążeni w adoracji u stóp tabernakulum miłości, szczęśliwi,

że mogą dziękować Jezusowi w imieniu tych wszystkich niewdzięcznych stworzeń, które wcale o tym nie myślą bądź lekceważą eucharystyczną miłość

Boga miłości! […]

Czy nieustająca zażyłość z Jezusem nie powin­

na skłaniać nas do bycia Jego aniołami? Dlaczego wciąż jesteśmy pożałowania godni i niewdzięczni, dlaczego obnosimy się ze swoją słabością i dajemy złe świadectwo komuś, kto tak bardzo nas ukochał?*

Ksiądz Dolindo dorównuje świętością wielkiemu ojcu Pio, mimo że różni się od niego i ma inny rodzaj

* D. Ruotolo, Apostolato Stampa, Napoli 2001.

charyzmatów. On także doznał prześladowań ze strony matki-Kościoła, choć ostatecznie doczekał się rehabi­

litacji, a jego proces beatyfikacyjny jest już w toku. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że wraz z ojcem Pio z Pietrelciny był siłą, która napędzała Kościół XX wieku. Mówi się o nim, że jest skrybą Ducha Świętego, zesłaną z góry Mądrością, nosicielem niewidzialnych stygmatów, umiłowanym synem Maryi Panny, znawcą mądrości Pisma, wiernym sługą, który pragnął być niczym w Bogu i wszystkim, co Boże, w człowieku.

Ojciec Antonio Galli pisze w książce Un prete del duemila [Ksiądz XXI wieku]:

[Ksiądz Dolindo] przypominał jednego z tych kapła­

nów, którzy wyszli spod pióra Bernanosa: wewnątrz trawionych ogniem, na zewnątrz ubogich i nędznie odzianych; porwany przez wir miłości, bez mała obcy w świecie egoizmu i efemerycznych spraw, był jednak litościwy i czuły na potrzeby bliźniego… Odważny jak lew, gdy trzeba było bronić Boga i Kościoła, siebie bronił z łagodnością baranka. Wiecznie jowialny i niestrudzony, błyskotliwy jak rasowy neapolitańczyk, był zarazem pełen godności, skupienia i pokory, jak rasowy kapłan… Nie pasowało do niego miano tradycjonalisty ani postępowca. Był kapłanem z krwi

i kości, do którego lgnęli i którego szanowali wszyscy wierni – tak tęgie głowy, jak nieuki. Wyczuwało się, że płonie w nim ogień, i ta jego miłość do Boga i bliźnich udzielała się innym. Wiedza, którą posiadał, rozległa i bardzo głęboka, nie oddalała go od prostych ludzi, wprost przeciwnie – była czymś na kształt przynęty w jego wieloaspektowej działalności apostolskiej. Na bieżąco śledząc postępy nauki, nigdy nie zapominał, że jest w pierwszej kolejności kapłanem Boga.

Marii, Mieczysława

Świętej Bożej Rodzicielki

Maryi uroczystość

Nowy Rok

środa

■ Lb 6, 22–27

Ps 67

Ga 4, 4–7

Łk 2, 16–21

Nasza dusza jest jak biały marmur karraryjski: nie wykujesz z niego progu, a jedynie piękny posąg. Jej miejsce nie jest na ziemi, ale na piedestale.

■ 1 J 2, 22–28

Ps 98

J 1, 19–28

Bazylego, Grzegorza

św. Bazylego Wielkiego, biskupa i doktora Kościoła, św. Grzegorza z Nazjanzu, biskupa i doktora Kościoła wspomnienie

czwartek

Zasługi zgromadzone za życia obracają się na chwałę błogosławionej duszy, która dzięki temu może pełniej cieszyć się Bogiem. Chwała Maryi jest bezmierna, gnieździ się w niej nieskończoność, tak jak nieskończone są Jej zasługi.

Danuty, Genowefy

Najświętszego Imienia

Jezus

piątek

■ 1 J 2, 29–3, 6

Ps 98

J 1, 29–34

Kiedy czujesz nieodpartą pokusę, żeby mówić, opowiadać, zwierzać się komuś, zachowaj milczenie. Ta pokusa, ta przemożna chęć popchnęłaby cię do nieostrożności, której potem daremnie byś żałował.

■ 1 J 3, 7–10

Ps 98

J 1, 35–42

Angeliki, Eugeniusza

św. Anieli z Foligno, zakonnicy

sobota

Duchowe ubóstwo prawdziwie zbliża nas do Pana i wpaja nam tego ducha prostoty, który jest niezbędny, żeby z Nim rozmawiać.

niedziela

Edwarda, Szymona ■ Syr 24, 1–2.8–12

Ps 147B

Ef 1, 3–6.15–18

J 1, 1–18

Do nieba nie idzie się bez krzyża. I nie wystarczy go wlec, trzeba dźwigać go na ramionach, tak jak Jezus dźwigał swój krzyż. Droga nie jest daleka. Większa część naszej pielgrzymki jest już za nami i teraz możemy tylko spoglądać ku niebu.

■ Iz 60, 1–6

Ps 72

Ef 3, 2–3a.5–6

Mt 2, 1–12

Kacpra, Melchiora, Baltazara

Objawienie Pańskie uroczystość

poniedziałek

Bóg powołał cię do życia wiecznego. Zmierzaj ku niemu, przyodziany w zasługi i cnoty. Gdy nie pracujesz nad sobą, jesteś duchowo rozdarty, nazbyt absorbują cię ziemskie sprawy. Bóg poddaje cię próbie, żebyś zapracował na wieczność. A tam okaże ci dobroć bez miary!

wtorek

Rajmunda, Lucjana

św. Rajmunda z Penyafort, prezbitera

■ 1 J 3, 22–4, 6

Ps 2

Mt 4, 12–17.23–25

Nic nie cieszy Jezusa bardziej niż posłuszeństwo. Jeżeli trwasz przy Nim i katujesz się pokutami, ale płoniesz pragnieniem lub nie jesteś posłuszny, siejesz chwasty i pozbawiasz się Jego bogactw.

Życie

księdza Dolindo Ruotolo w pigułce

6 października 1882 ■ przychodzi na świat w Neapo­

lu, jako piąte z jedenaściorga dzieci Raffaele

Ruotolo i Silvii Valle.

1896 ■ jego rodzice się rozstają, a Dolindo trafia do Szkoły Apostolskiej Księży Misjonarzy (znanych również jako lazaryści).

1899 ■ rozpoczyna nowicjat.

1905 ■ zostaje profesorem Szkoły Apostolskiej i nauczycielem śpiewu gregoriańskiego.

1907 ■ oskarżony o herezję, stawia się przed Świętym Oficjum i zostaje obłożony suspensą a divinis.

1908 ■ zostaje wydalony ze zgromadzenia i przenosi się do regionu Kalabria.

1910 ■ prośba o zdjęcie suspensy zostaje rozważona pozytywnie i ksiądz Dolindo odzyskuje utracone uprawnienia.

1911 ■ ponownie zostaje wezwany do Rzymu i staje przed Świętym Oficjum.

1921 ■ zostaje wytoczony przeciwko niemu proces, zakończony wyrokiem skazującym.

1929 ■ zaczyna pisać swoje najsłynniejsze dzieło, Komentarz do Pisma Świętego w trzydziestu trzech tomach. Ukończy go w roku 1964, po wielu latach badań.

1937 ■ w wieku pięćdziesięciu pięciu lat lat zostaje ostatecznie zrehabilitowany.

1960 ■ przechodzi wylew, w wyniku którego jego zdrowie poważnie się pogarsza.

19 listopada 1970 ■ umiera. Od 1974 roku jego doczesne szczątki spoczywają w kościele pw. Matki Bożej z Lourdes i św. Józefa dei Vecchi w Neapolu, dobrze znanym jego ukochanym wiernym.

obietnice, które należy sobie złożyć, żeby zachować ufność i doczekać spełnienia próśb

Modlimy się często, zwłaszcza kiedy coś nam dolega, ale modlitwa nieraz jest jałowa i bezskuteczna. Dzieje się tak, bo albo nie żyjemy w stanie łaski, albo prosimy o coś, co kłóci się z zamysłami Boga. Dlatego – żeby zasłużyć na Boże miłosierdzie – musimy przede wszystkim wyspowiadać się i przystąpić do komunii.

Kiedy chcemy uzyskać łaski, hojnie szafujemy obietnicami, ale zapominamy o tej, która najbardziej podoba się Bogu – o obietnicy trwania w przyjaźni z Nim. Jeżeli pragniemy żyć w zgodzie z Panem, powinniśmy Mu obiecać, że będziemy przystępować do sakramentów co najmniej co piętnaście dni bądź co miesiąc.

Modlimy się niewłaściwie i żyjemy z dala od Boga, ponieważ nie obchodzą nas prawdy wiary. Kiedy nie jest nam dane słuchać słowa Bożego, dobrze byłoby każdego dnia poświęcać przynajmniej kilka minut czytaniu doktryny chrześcijańskiej, mądrych książek, wybranych fragmentów Biblii.

Bóg jest dla nas dobry w takiej mierze, w jakiej my czynimy dobro naszym bliźnim, dlatego warto poprzeć modlitwę dziełami chrześcijańskiego miłosierdzia. W czasie trwania nowenny starajmy się zachować

skupienie, unikajmy okazji do grzechu i nie oddawajmy się rozrywkom. Niech te dziewięć dni stanie się dla nas czymś na kształt ćwiczeń duchowych. Strzeżmy własnej duszy, ściśle zjednoczonej z wolą Boga, i codziennie powtarzajmy taki akt strzelisty: „Panie, chcę czynić nie moją wolę, ale Twoją”. Jeżeli nie zaniedba­

my żadnego z tych wskazań, możemy ufać, że nasze prośby zostaną wysłuchane. Gdyby zaś okazały się niewłaściwe, zapewnimy sobie przynajmniej specjalne błogosławieństwo.

A gdyby Pan zapytał i ciebie…

Gdyby Pan zapytał i ciebie: „A ty za kogo Mnie uważasz?”, odpowiedz z żarliwą miłością:

Ty jesteś Prawdą, Mądrością, istotą Miłości…

Ty jesteś wiecznym, nieskończonym, wszechmogącym Ojcem, Synem i Duchem Świętym…

Co mówi o Tobie mój rozum? Wierzę Ci!

Co mówi o Tobie moja wola? Jestem Ci posłuszny!

Co mówi o Tobie moje serce? Kocham Cię!

Co mówię pośród mroków życia? Wielbię Cię!

Co mówię w cierpieniu? Dziękuję Ci i kocham Cię!

Co mówię w ciemnościach i w niepokojach? Tobie się zawierzam, mój Boże!

Nowenna zawierzenia

księdza Dolindo

Zarazem proste i potężne narzędzie modlitwy, oparte na ufnym i całkowitym oddaniu się człowieka w ręce

Boga. Nowennę zawierzenia, napisaną przez księdza

Dolindo pod natchnieniem Jezusa, można odmawiać za każdym razem, gdy zachodzi taka potrzeba, bądź od 10 do 18 listopada, aby właściwie przygotować się na wspomnienie księdza Dolindo i modlić się wedle jego duchowości.

Dz I eń pI erwszy

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Intencja wstępna

jezus do dusz: Zamknijcie oczy i pozwólcie się ponieść strumieniowi mojej łaski. Zamknijcie oczy i nie myślcie o chwili obecnej. Uciekając myślą od przyszłości niczym od pokusy, odpoczywajcie we Mnie i wierzcie

w moją dobroć. Dlaczego popełniacie błąd, zamartwiając się? Mnie pozostawcie pieczę nad waszymi sprawami, a wszystko się ułoży. Zaprawdę, powiadam wam, że każdy akt prawdziwego, ślepego, bezwarunkowego zdania się na Mnie wywołuje upragniony skutek i pomaga wyjść z opresji.

Jezu, Ty się tym zajmij. Panie, niech będzie błogosławione

Twoje imię, niech się stanie wedle Twojej woli.

Dz I eń DrugI

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Intencja wstępna

jezus do dusz: Poddanie się Mnie nie oznacza udręk, wstrząsów ani rozpaczy, kierowania do Mnie niespokojnych modlitw z nadzieją, że pójdę za wami i zamienię wasz niepokój w modlitwę. Poddać się znaczy łagodnie zamknąć oczy duszy, uciec myślą od zgryzoty i zdać się na Mnie, pozwolić Mi działać, mówiąc: „Ty się tym zajmij”.

Jezu, Ty się tym zajmij. Panie, niech będzie błogosławione

Twoje imię, niech się stanie wedle Twojej woli.

Akt oddania się Panu Jezusowi

jezus do dusz:

Dlaczego popełniacie błąd, zamartwiając się? Mnie pozostawcie pieczę nad waszymi sprawami, a wszystko się ułoży. Zaprawdę powiadam wam, że każdy akt prawdziwego, ślepego, bezwarunkowego zdania się na Mnie wywołuje upragniony skutek i pomaga wyjść z opresji.

Poddanie się Mnie nie oznacza udręk, wstrząsów ani rozpaczy, kierowania do Mnie niespokojnych modlitw z nadzieją, że pójdę za wami i zamienię wasz niepokój w modlitwę. Poddać się znaczy łagodnie zamknąć oczy duszy, uciec myślą od zgryzoty i zdać się na Mnie, żebym zamknął was w objęciach i jak dzieci uśpione w ramionach matki przeniósł na drugi brzeg.

Tym, co was przeraża i boleśnie rani, jest wasz rozsądek, wasza myśl, wasza obsesja i chęć poradzenia sobie za wszelką cenę z tym, co was dręczy.

Koronka zawierzenia

(Do modlitwy potrzebny jest zwyczajny różaniec)

Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu. Panie, pospiesz ku ratunkowi memu.

Chwała Ojcu…

Panie, niech będzie błogosławione Twoje imię, niech się stanie wedle Twojej woli.

Pierwsza dziesiątka

Na paciorkach Zdrowaś Maryjo mówimy: Jezu, Ty się tym zajmij.

Na zakończenie: Chwała Ojcu…

O Jezu, niech się stanie wedle Twojej woli, niech będzie błogosławione Twoje imię.

Druga dziesiątka

Na paciorkach Zdrowaś Maryjo mówimy: Maryjo, nasza Mamo, Ty się tym zajmij.

Na zakończenie: Zdrowaś, Maryjo…

O Maryjo, moja Matko, pośpiesz mi z pomocą.

trzecia dziesiątka ( jak pierwsza) czwarta dziesiątka ( jak druga)

Piąta dziesiątka ( jak pierwsza)

Na zakończenie: Ojcze nasz…

wt Śr c

Styczeń

s

2 3

nD

5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 Kwiecień

pn wt Śr cz pt so nD 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

Lipiec

Wrzesień

Listopad

Grudzień

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.